Wprawdzie w Eurosporcie leci już Tour de France i mało kto jeszcze pamięta, co to było to Giro, ale już spieszę przypomnieć, nie bójcie kangura. Z nazwy - wyścig dokoła Włoch, jasne, ale obecnie co drugi rok duże toury nie startują ze "swoich" państw, a z lokalizacji "partnerskiej". Jasne, wiadomo, żadne tam przyjaźnie i partnerstwa, tylko chłodne kalkulacje i euro - bo już nie leki - tutaj na pewno rozmawiamy o poważnych pieniądzach za prawo do organizacji trzech pierwszych etapów. I w tym roku leki musiała (chciała) wysupłać Albania. My przy okazji sprawdzamy różowe pozostałości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz