Wrocław. Miasto krasnoludków - czających się na rogach ulic, parapetach cukierni, wspinających się po latarniach, szukających ochłody pod hydrantami, przy fontannach, także tych w galeriach handlowych. Przedwcześnie zakończony mikstowy turniej drużynowy na Olimpiadzie dał nam niestety w oczekiwaniu na pary dwa pełne wrześniowe dni na poszukiwania metalowych krasnali. I tak kierując się internetowymi mapkami (podziękowania dla krasnale.pl), chcieliśmy ich złapać (sfotografować) jak najwięcej! Udało się dorwać sto osiemdziesiąt osiem!
 |
od góry, od lewej: Bąbelek Chlapuś, bezimienny zraszający, Hohelka,
Turysta, Amorinek, Bartonik, Szomol, Wodziarz, Gazuś, Ciastuś,
Trąbibrzuch, Rogalik, Śpioch, Patrolek, Jędruś, Długi,
Obżartuch z KFC, Janinek, Włoski, Giermek Grun-Waldek, Chrapek,
Esencjusz,Inspektor Pracy IPek, Julian Okulista i Chemik |
Tytułowy Obieżysmak leży od dobrych kilku lat na Rynku, blisko restauracji Pizza Hut i odpoczywa po dużej Supreme z serowym brzegiem:
 |
Obieżysmak |
Krasnali jest dużo i ciągle przybywa (w tej chwili jest ich ponad 400), bo stają się znakiem rozpoznawczym Wrocławia, a nie trzeba żadnych formalności, żeby dodać kolejnego. Pieniędzy owszem; wykonanie jednego waha się od 500 zł do 4 tysięcy. Może go jednak zrobić sobie każdy. Niektóre stoją przed budynkiem, niejako jako reklama sklepu, hotelu, restauracji, baru; inne są schowane za murami, pewnie dlatego, że czasami bywają kradzione. Swoje krasnale mają niektóre szkoły (ja odwiedziłam dwie, a w przerwie pomiędzy lekcjami musiałam nieźle się rozpychać, żeby sfotografować Dąbrka Pierwszego przy pokoju nauczycielskim), optycy ("dzień dobry, ja nie na wizytę, ale gdzie stoi państwa krasnal i czy mogę zrobić mu zdjęcie?"), baseny (na szczęście nie w strefie "klapki basenowe only"), firmy - na przykład Google:
 |
Wroogler siedzący na placu przed biurem |
Dżaruś gra na gitarze pod sceną w Whiskey in the Jar na samym Rynku. Murarz siedzi na szyldzie Cechu Rzemiosł Budowlanych i najlepiej ogląda się go z pierwszego piętra z okna tego cechu właśnie. Wprawdzie siedziba czynna jest codziennie do 17, a ja byłam dwie po, ale wybierająca się już do domu urzędniczka jeszcze mnie wpuściła. Podobnie z Listonoszem rezydującym w Muzeum Poczty. Zawsze jest ono zamknięte w poniedziałki, ale mimo to obsługa otworzyła dla mnie zakratowane drzwi i pozwoliła zrobić kolejny portret. Kolekcjonera widać po otwarciu okna na czwartym piętrze Domu Handlowego Feliks, tuż przy stoisku z monetami, banknotami, znaczkami:
 |
od lewej: Dżaruś, Murarz, Listonosz, Kolekcjoner |
Na koniec najciekawszy krasnal. Mapka prowadzi do kilkupiętrowego budynku, oblepionego tabliczkami użyteczności publicznej: Izba Lekarska, klub SLD… - to chyba tu! Wchodzę. Na parterze kantyna i tam pytam o drogę. Pani za barem krzyczy na salę, czy ktoś wie gdzie ukrywa się krasnoludek. Ktoś znad miski pierogów odkrzykuje, że kiedyś to był na drugim piętrze, ale teraz to nie wie. Dziękuję i żegnam się. Po schodach na górę - do masywnych drzwi z logo SLD. Pukam, ale że drzwi obite grubym materiałem, to mojego pukania nie słychać. Naciskam klamkę i nieśmiało zaglądam. Podchodzi jakiś pan, a ja cierpliwie tłumaczę, że taka mało poważna sprawa, że mapka, że krasnoludek, że zdjęcie. Pan wskazuje pokój na końcu korytarza - a tam, w fotelu siedzi upragniony Inwigiluś. Fota i zapamiętuję w głowie, że to mój siedemdziesiąty trzeci. Jeszcze trzysta dwadzieścia trzy.
 |
Inwigiluś ma dla siebie cały fotel |