sobota, 5 października 2024

[Rzeszów] dwadzieścia dwa kolory

Okolice Rzeszowa oferują nawet więcej niż świetne warunki do pomykania szosą. W Woli Rafałowskiej idę na spacer z Monte i Wedlem, na zamku w Łańcucie słucham wykładu o kulturze shoppingu w czasach Izabeli Lubomirskiej. I wtedy, tak jak teraz lubiano kupować - niepotrzebne fatałaszki we wszystkich wzorach i kolorach [alpaki występują w 22 kolorach, od głębokiego czarno-niebieskiego, przez brązy i beże, aż po śnieżną biel], odcieniach i długościach. Zamiast do Vitkaca, jeździło się do Paryża. No, rocznie jeździło może ze trzydziestu najbogatszych polskich magnatów, ale ci co już pojechali wydawali jak za trzystu! Zwyczajowo pierwsze kilka dni spędzano w hotelu i nie wyściubiano nosa na miasto - w tym czasie przyjmowano delegacje kupców i wymieniano całą garderobę, by wyglądać jak miejscowi. Wcześniej było wstyd wychodzić!  

z lewej Monte, z prawej Wedel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz