...a konkretnie gdy się pakuje. Mój na przykład, wykorzystując chwilę mojej nieuwagi musiał spakować sobie do walizki mojego farta, a potem odlecieć o 6.05 do Amsterdamu lotem KLM1362. Wtedy nastały dwa dni apogeum pecha. Nie chcę marudzić, że zapomniałam na trzygodzinny trening soczewek i wody, że zwiał mi spod Leclerca 192 (przyjechał przed czasem, a torba z zakupami ciężka), ale o zdechniętym iPhonie muszę wspomnieć (i to dzień po tym, jak wykosztowałam się na ładowarkę do tego cudeńka, bo też ją popsułam / się popsuła).
EDIT: trzeciego dnia zaatakowało mnie potężne przeziębienie i przykuło do łóżka.
Na dziś piekłam do pracy słodycze. Taki challenge - słowa kluczowe: mięta i rybki. Przygotowałam przepiękne muffinki i wstawiłam je zadowolona na noc do lodówki. Rano patrzę - jakieś oklapnięte, ale trudno, wziąć trzeba. Zapakowałam, wychodzę z domu i powoli, żeby za bardzo nimi nie trząść, idę do przystanku. I nagle - bum! - normalnie taka sytuacja, jakbym zsiadała z wyciągu... Szczęście, że dzielnie trzymałam brytfanki. Zastanawiam się tylko, czy świadczy to o moim znakomitym refleksie (pomyślałam, że lecę, muffinki są ważne, więc nie wolno ich puścić) czy wręcz przeciwnie (że nie dotarło do mnie, co się dzieje zanim nie siedziałam oszołomiona na lodzie)...
Czy tak będzie przez następne dziewięć dni?
miętowe rybki |
EDIT: czwartego dnia nie było lepiej i musiałam zrezygnować ze spinningu o poranku, treningu na siłowni po południu i spektaklu w teatrze wieczorem...
EDIT: piątego dnia chodziły za mną naleśniki. Pół godziny wybierałam tego jedynego z karty słodkiej, a następne pół godziny ze słonej. Dzwonię i - niestety, dziś Mały Książę nie dostarcza na wynos... No żesz!
EDIT: szóstego dnia z powodu awarii metra trasę Świętokrzyska - Imielin pokonywałam piećdziesiąt dwie minuty.
EDIT: siódmego dnia szczęście zaczęło wracać! Najpierw jakiś Amerykanin chciał mnie zaprosić na drinka, bo moje blond hair są takie glowing... A wieczorem udało się ani nie wywrócić we wściekle niewygodnych timberkach, ani nie zapomnieć kroków podczas występu na MEDSach (Mistrzostwa Egurrola Dance Studio).
EDIT: siódmego dnia szczęście zaczęło wracać! Najpierw jakiś Amerykanin chciał mnie zaprosić na drinka, bo moje blond hair są takie glowing... A wieczorem udało się ani nie wywrócić we wściekle niewygodnych timberkach, ani nie zapomnieć kroków podczas występu na MEDSach (Mistrzostwa Egurrola Dance Studio).
![]() |
Cukiereczki tańczą, Agustin patrzy :-) |