Zachęceni sukcesem rajdu muzealnego w Luksemburgu, postanowiliśmy wypróbować Brussels Card - wprawdzie dużo droższą (24 euro na dobę vs 20 euro na dwa dni) i skromniejszą (brak choćby jednego biletu w cenie vs pełna komunikacja po całym kraju), ale wrażenia in plus. Odwiedziliśmy:
- muzeum miasta
- muzeum czekolady
- muzeum piwa
Belgia - kraj piwny; każda czerwona kropelka na mapie to jeden browar;
liczba porównywalna do piekarni czy aptek w Warszawie... - muzeum ubranek sikającego chłopca
Co łączy Drakulę z hokeistą, Myszką Miki, Elvisem i niewidomym? Będzie
o tym oddzielny post! Stay tuned! - muzeum kanałów
full experience!
schodzimy pod ziemię i - dobrze, że zapachów
nie da się zdigitalizować i wkleić na bloga... - muzeum sztuki współczesnej
- muzeum figur komiksowych
- podziemne pozostałości pałacu Coudenberg
no fun facts - muzeum zabawek
wszyscy mają zamki, mam i ja! - muzeum samochodów
przypadkiem trafiamy na wystawę z okazji siedemdziesięciolecia
Ferrari; tutaj #rocznik88 #dobryroczniksamochód solarny Ferrari, 166 Formula 2, rok 1948, prędkość maksymalna: 220 km/h paryska straż pożarna z początku XX wieku kamper Fords, rok 1924 - muzeum komiksu
znowu te Smerfy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz