To jest fascynujące, jak w życiu wszystko zależy od kontekstu, jak - gdy w grę wchodzą uczucia - nie ma prawdy obiektywnej. Taka trawa, która zawsze jest bardziej zielona po drugiej stronie płotu. Nie tylko dlatego, że jest sąsiada; przede wszystkim dlatego, że ta po naszej stronie jest już znajoma, wydeptana, wyjedzona (ej, halo, to nie jest post jelonkach ze Świętokrzyskiego!). Wysiłek, który trzeba włożyć, by coś zdobyć, dodaje jeszcze w naszych oczach wartości przedmiotowi czy osobie, którą zdobyliśmy, bo to co mamy, no cóż - już mamy, a to czego nie mamy wydaje się najlepsze, najciekawsze, najpiękniejsze, najnajnaj. Tłumacząc moje filozoficzne rozważania na język rowerowy, oznacza to ni mniej ni więcej, że póki w rowerowaniu trwała przerwa, aktywności zastępcze - choćby najlepsze pod słońcem - były tylko aktywnościami zastępczymi, wobec czego nie mogły zyskać dużo uznania. Ale odkąd znowu jeżdżę i chodzenie po górach stało się "oprócz", a nie "zamiast", odzyskało swój blask i znowu jest fajne. Z Nowego Sącza relatywnie blisko jest do czterech szczytów z Korony Gór Polski. Na pierwszy ogień idzie Mogielica, najwyższa w Beskidzie Wyspowym. Zakładając dziarski marsz, z godzinnym dojazdem, da się ją zrobić w dzień pracujący po robocie. Sprawdzone info!
 |
w szeroko pojętej okolicy Nowego Sącza (Nowy Targ, Jezioro Czorsztyńskie, Przełęcz Łapszanka) zakochaliśmy się dwa lata temu, w blisko pojętej okolicy Nowego Sącza zakochaliśmy się rok temu. I oto jesteśmy! I kochamy dalej - bo jak nie kochać takiego śniadania? Widok z tymczasowo naszego tarasu na dachu. |
 |
jak ja tęskniłam za taką sytuacją! I jak ja ją kocham! |
 |
ale jak!!! |
 |
jaaaaaaaaaaak!!! |
 |
ale znowu oddryfowałam od rowerów; o chodzeniu na piechotę miało przecież być - tu w drodze na Mogielicę |
 |
i na szczycie. O co chodziło modelce nie udało mi się ustalić - może to radość, że to już osiemnasty szczyt z Korony? |
 |
może reakcja nieprzygotowanego organizmu na wyrzut endorfin? |
 |
a może zupełnie coś innego? |
 |
no nic, trzeba wracać, żeby zdążyć do auta przed zmrokiem |
 |
łapiemy piękny zachód słońca i pamiątka piękna, ale zmarznięte ręce dziękowały za podgrzewaną kierownicę (w maju!), jak już dorwały się do ciepłego wnętrza auta... |