To miała być piękna opowieść o dobrze zagranym turnieju brydżowym i o pięknych rozdaniach. To miała być seria zdjęć z medalem na szyi. To miało być marudzenie, że dostaliśmy się do finałów mistrzostw Polski par i teamów, więc nie było czasu na rower. To miało być... zupełnie inaczej!
Brydża pomińmy milczeniem, o brydża nie pytajmy, o brydżu nie mówmy. Powiedzmy za to o fantastycznym mieszkaniu, w którym się zatrzymaliśmy, bo warto - dawno nie wynajęliśmy takich wnętrz z duszą. Pokażmy też Wielkopolskę z perspektywy roweru, bo jednak udało się pojeździć, całkiem sporo z racji tego, że te finały to śledziliśmy wyniki na komórce. A, przepraszam, miało nie być o brydżu.
 |
od tygodnia nie umiemy się zdecydować, czy brydż czy rower, ale weekend wcześniej udało się jakoś pogodzić oba... |
 |
typowy piątek: Jack pali, Natalka pracuje |
 |
nie widać tego może na moich ekstra poglądowych zdjęciach, ale to mieszkanie jak lubię - na ścianach dużo zdjęć, obrazków, grafik, czyli... jak w domu! |
 |
złota, a skromna |
 |
jedyny minus to koszmarnie twardy materac na łóżku, innych minusów nie stwierdzono |
 |
Wielkopolska, dzień pierwszy |
 |
gdzie by tu polecieć? |
 |
Wielkopolska, dzień drugi |
 |
Wielkopolska, dzień trzeci |
 |
kiedy mówisz mężowi, że chciałabyś do Portugalii... |
 |
jedna z atrakcji - dziesięciokilometrowa ścieżka rowerowa dawnymi torami kolejowymi. Sztosik. |
 |
czy jest coś bardziej sztampowego niż rzepak na kolarskich profilach w maju? |
 |
mój wzór ma jeszcze jedną cząsteczkę R0W3R |
 |
żeby nie było, że tak zupełnie nic z tego brydża |
 |
przed pierwszym, najpierwszym rozdaniem. Jeszcze są nadzieje, plany, możliwości! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz