wtorek, 8 czerwca 2021

[Śrem] Vizir, bielsze nie będzie

Wielkopolska pachnie białym makiem z orzechami i jest to pewne faux pas, że na tego bloga nie trafi zdjęcie świętomarcińskiego rogala, bo żadnego zdjęcia nie ma (rogal zniknął szybciej niż zdążyłam wyjąć telefon z tylnej kieszonki kolarskiej koszulki, a okruszki fotografować jakoś nieswojo). Pachnie też niemiecką chemią, którą kusi co druga sklepowa wystawa. W sklepach, w których niemieckiej chemii nie ma, sprzedaje się za to niemieckie słodycze.
witryna w witrynę z marketem z promocją "20 + 1 (puszek piwa) gratis"
gorzki smak życia w mniejszym mieście, czyli #pojadę_następnym
okolicę objeżdżamy w bożociałowy weekend, wzdłuż wielu głównych ulic
sznury chorągiewek i flag pięknie łopoczących na wietrze
no i jeszcze znak czasów, zdaje się, że w 2021 miesiącem komunijnym
jest czerwiec
Oraz lasem, lasem pachnie, tego zapachu nawdychaliśmy się najwięcej. Trochę sami, a trochę w towarzystwie. Zaczęło się jak zwykle przypadkowo - od telefonu znajomej, że pilnie potrzebują zastępstwa w brydżowej lidze, która rusza na żywo w Poznaniu. I od czemu nie i ale w sobotę rano nie gramy, bo jedziemy na lokalną ustawkę rowerową, poprzez rozmyślanie w hotelowej śniadalni, czy ktoś w ogóle na tej jeździe się pojawi (za oknem siąpi, jest szaroburo i termometr pokazuje dziesięć stopni), odważną decyzję pojechania na miejsce zbiórki, gdzie owszem spotykamy kolarzy, ale wcale nie reprezentację lokalną, a gości ze Śremu, którzy przejechali już połowę pętli i mieli nadzieję wrócić do domu z miejscowymi. Tylko tych miejscowych nie ma, bo ewidentnie dzisiaj tylko rozchylili zasłony, by wrócić drzemać do ciepłego łóżka. Ale to nawet dobrze się złożyło, bo przecież to w Śremie siedzimy cały następny tydzień i z zapoznanym kolegą umówimy się jeszcze raz na rundę po okolicy.
kolega oprowadza nas po najlepszych podśremskich asfaltach, a ja
udaję, że to dla mnie lekka przejażdżka
nie zawsze asfalty są tak idealne jak powyżej, ale to co po lewej i po prawej
wynagradza
czasem jest to asfalt przy asfalcie
czasem z prawej, czasem z lewej
zobacz, umiem bez trzymanki!
ja też!
chyba trochę za duży rozmiar, nie?
zwolnij, koty!
Tego dnia nie trzeba było mi dwa razy powtarzać...
Tydzień w Śremie minął nam przyjemnie, pracowo-rowerowo, chociaż (jak zwykle) czujemy kolarski niedosyt. Z plusów na mapie objeżdżenia Polski udało nam się połączyć Poznań z Olsztynem, Białymstokiem i Rzeszowem! Żałuję jednak, że nie dojechaliśmy do czwartej granicy, czyli Frankfurtu, ale wbrew pozorom aż tak blisko to nie jest (z naszej miejscówki to dwieście kilometrów w jedną stronę) - może następnym razem?
widok w oknie
widok z okna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz