Torroskie koguty powinny zacząć piać krótko po siódmej, ale wystąpują jakieś usterki z ich wewnętrznymi budzikami, bo koncert rozpoczyna się wcześniej. Na szczęście zanim przebiją się do naszej świadomości przez kilka warstw snu, z kranu leci już woda (z powodu suszy codziennie od 23 do 7 rano jest w tym aspekcie przerwa). Patrzmy przez okno na góry i ciągniemy zapałki, kto dzisiaj idzie po chleb [hiszp. barra con semillas - bagietka z ziarnami], chociaż może bardziej o to, kto zostaje, gotuje jajko i wyciąga pestkę z awokado, bo przecież losuje się zawsze to niewdzięczniejsze zadanie, a spacer po urokliwym miasteczku jest wspaniałym początkiem dnia. Droga jest nieskomplikowana: w lewo, w prawo, w lewo, w prawo i po kilku minutach marszu (krótszego "do", bo w tę stronę droga wiedzie w dół) widać znajomy czarny szyld panaderíi. Z powrotem jest tak samo tylko na odwrót - przy hotelu w lewo, kolorowe schody, przy kapliczce w prawo, za lokalną biblioteką w lewo, po schodach i zaraz tylko wielkanocne ozdoby, kot i - my. Można parzyć herbatę i zanosić kanapki na taras z widokiem na okolicę. Praca nie ucieknie, rowerowa przejażdżka też nie.
.jpg) |
¡hola, góry! |
.jpg) |
jak poznać, że to zdjęcie nie zostało zrobione w centrum naszego miasteczka? Występuje na nim asfalt! |
.jpg) |
okolice domku wyglądają raczej tak |
.jpg) |
i tak |
.jpg) |
dominują schody, kamienie, beton, doniczki |
.jpg) |
i ogłoszenia o sprzedaży lokali / mieszkań / domów |
.jpg) |
i doniczki |
.jpg) |
i ogłoszenia |
.jpg) |
ale jednak więcej doniczek |
.jpg) |
na powrocie przy kapliczce w prawo |
.jpg) |
za miejscową biblioteką w lewo |
.jpg) |
a za Wielkanocą... |
.jpg) |
...i za kotem... |
.jpg) |
...jesteśmy my! I śniadanie na tarasie |
.jpg) |
obiad. Kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one. Nowa umiejętność odblokowana: umiem zrobić tortillę de patatas! |
.jpg) |
a na deser ciasteczka z La Ligą |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz