Parę lat temu część lata spędziliśmy w pięknej Austrii. Soczysta zieleń, krówki, rześkie powietrze, wysokie góry. Raj. Humor psuł jedynie pobliski kościół i jego cogodzinne (nawet w nocy!) bim - bam - bim - bam. Wydawało mi się wtedy, że już nigdy się na to nie nadzieję, że się nie nabiorę, że już będę zawsze pamiętać i unikać takiego sąsiedztwa. A tu hyc! Lido di Garda i jesteśmy drugi raz w tej samej rzece, tfu jeziorze. 6:30 i bim - bam, bim - bam, bim - bam...
Czy było ładnie? Litości, uznam, że nie słyszałam tego głupiego pytania.
Czy był smacznie? Jak wyżej. Włochy, heloł.
Czy było sucho? Bywało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz