piątek, 20 grudnia 2024

[Nicea] brak trzeciej ręki

Nicea w grudniu nie pachnie mi ani słoną morską bryzą ani Nutellą, którą smaruje się naleśniki. W ogóle nie pamiętam z tej podróży żadnych zapachów, tylko kadry. Sztuczny bożonarodzeniowy śnieg na jak najprawdziwszych choinkach. Hotel Negresco w renowacji i mimo tego codzienne do niego wędrówki. Jajka na miękko i świeża chrupiąca (jak tylko Francuzi umieją) bagietka na śniadanie. Powolne sączenie kawoherbaty i gapienie się na uliczny ruch. Świąteczne drzewko, o którego kabel ciągle się ktoś potykał i inne drzewko udekorowane cukierkami, starannie przez nas wygrzebanymi. Zdjęcia, koniecznie poziomo, nigdy pionowo. Przypadkowo wybrana na postój pierwsza lepsza kawiarnia, w której ze zdjęć (ani pionowych, ani poziomych - kwadratowych) ze ściany patrzy na nas (na mnie? Taty Tadej nie interesuje) Tadej Pogačar (tak, *ten* Tadej). Knajpy i bary raczej zamknięte niż otwarte. Parada mikołajów i aniołków. Utrata taty na kilka minut, kiedy tylko ktoś (kelnerka, sprzedawca, pani gospodarz, pan z wypożyczalni rowerów, inni turyści) nieopatrznie (dla siebie i kilku następnych minut) wda się z nim w rozmowę po francusku. Klatkowinda jak na starych filmach. Dużo imigrantów przejmujących ulicę od chowających się od zimna w swoich mieszkaniach Francuzów. Croissanty z piekarni, która wygrała w 2020 mistrzostwa croissantów (gdzie składa się CV do jury takich mistrzostw? Mogę za darmo!). Nocna parada rowerzystów. Sen na wysokościach. Obserwowanie samolotów na promenadzie Anglików. Ederlezi i Aznavour uprzyjemniający i tak miły wieczór. Remontowany MAMAC (nicejska MOMA) i utyskiwanie na jego brzydotę zewnętrzną (w środku nie byliśmy, zamknięty do 2028) oraz skłonności ludzi do kopiowania nie swoich pomysłów.

sen na wysokościach - na polecenie pilota łóżko zjeżdża i zatrzymuje
się nad samym stolikiem
dyspensa na pionowe!

"A i tak największym hitem będzie zdjęcie z pomylonymi suwakami od bluzy". Tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz