wtorek, 24 grudnia 2024

[Sydney] wąż, który połknął słonia

Ulice podsydnejskie (a kto wie, może i generalnie australijskie?) są blogoprzyjazne - wszystkie takie same, w związku z czym nie mam problemu z wybieraniem zdjęć. Mogę wziąć jakiekolwiek, byle nieporuszone, bez samochodów w kadrze i w ładnych kolorach, ot cała filozofia. Typowa droga wygląda tu tak:

Po lewej busz, po prawej busz, a środkiem asfalt płynie. Równie nudno (chociaż nieoczekiwanie) ma zmysł słuchu - w tym buszu za sprawą cykad jest nieprzyzwoicie głośno! Na drugiej jeździe byłam już przygotowana i na telefonie zainstalowałam aplikację do pomiaru decybeli. Maksymalnie widziałam 88, a normą było 60-80, w falach - raz ciszej, raz głośniej. To duże wartości - internet podaje 90 dla odgłosu kosiarki do trawy, 80-100 dla głośności filmu w kinie, normalna rozmowa to 60.

Czasami tylko na poboczu stoją dla złamania monotonii znaki drogowe - "uwaga kangur"czy "uwaga koala" (nic z tego, naobiecywali, naobiecywali, ale żaden kangur czy koala nie był łaskaw się pojawić).

"uwaga wąż, który połknął słonia" - i nie mogę tego odrobaczyć teraz!

Na koniec jeszcze kilka obrazków z samego miasta:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz