niedziela, 18 czerwca 2017

[Modlin] I don't understand - ja też

Na zakończenie parę bonusów z Włoch:
małpki - wersja włoska i łotewska
naleśnikomat w śniadalni w jednym z włoskich hoteli 
żółtej bluzki pani szuka? I czerownych spodni? Nieee, to nie u nas.
I scenka z Modlina, że nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Siedzimy w autobusie, który ma nas zawieźć na dworzec, gdzie wsiądziemy w SKMkę - ta dowiezie nas na Centralny. Jest punkt dwudziesta - za cztery minuty odjazd. SKMka do Warszawy (postawiłabym kilka zielonych, że na ten pociąg przesiądą się prawie wszyscy pasażerowie) odjeżdża o 20.26. Czekamy. Do autobusu od strony kierowcy podchodzi dwójka Hiszpanów, on pyta kierowcy po angielsku "how can I get to War-sza-wa Cen-tral-na". Kierowca odpowiada po polsku, że w ten autobus, dojechać, przesiąść, wszystko pięknie, nawet trzeba mu oddać, że mówił powoli i wyraźnie, ale Hiszpan mimo to niedużo rozumie. "I don't understand", żali się. Pan kierowca na to: "ja też". Sytuację ratuje chłopak - podchodzi i tłumaczy, że muszą kupić bilet w automacie, który stoi z dziesięć metrów od wejścia. Oni proszą o pomoc albo chłopak sam proponuje, grunt, że pyta kierowcy o której odjeżdża - ten z wielką emfazą wyjmuje grafik, poprawia na nosie okulary i odczytuje: "20.04". Chłopak prosi, żeby kierowca poczekał, jednak ten nieugięty odpowiada, że odjeżdża o 20.04. Chłopak mimo to wysiada, kierowca każe mu zabrać bagaże, chłopak na to, że nie weźmie, że przecież widzi pan, im trzeba pomóc, proszę poczekać - i idzie. Kierowca do jakiegoś swojego znajomka (drugiego kierowcy? kontrolera? pracownika lotniska) z pyskiem, że nie będzie mu tu nikt dyrektorował i że on odjedzie i co zrobić z bagażem i że nie wiadomo, co ten chłopak w nim przewozi itede itepe. Na szczęście w cztery minuty udało się bilety kupić (chociaż kierowca chciał odjeżdżać, ale chłopak zablokował drzwi tak, żeby zagraniczni zdążyli). Bardziej straszne czy smutne?

[Lucca] w kilku słowach

Zadanie: opisz Luccę w kilku słowach.
Rozwiązanie:

  • miasto rowerowe
    Rowery są WSZĘDZIE - można je wypożyczyć już
    na dworcu, nawet nie schodząc jeszcze z
    peronu, a potem w kilkudziesięciu kolejnych
    sklepikach-wypożyczalniach; można też
    przyjechać własnym; są i stare miejskie
    gruchoty i eleganckie lśniące szosówki.
    A dla wszystkich - stare miasto z ruchem
    dopuszczonym tylko dla pieszych i rowerów
    właśnie.
  • architektoniczna spójność
    Tutaj nie tylko budynki piękne i zabytkowe - sklepy nie rażą
    nowoczesnymi tandetnymi neonami i kolorowymi reklamami, a właściwie
    zachwycają chęcią dopasowania się do okolicy!
  • zatrzęsienie kościołów
    najpiękniejszy!
    Zdecydowanie niejedyny - nasza
    dziesięciokilometrowa trasa zahaczała o 21 z nich.
  • jeden wielki pchli targ 
    co plac, co zaułek, to pchli targ - najczęściej z płytami, obrazkami,
    bibelotami, ale są i takie z rzeczami dość... hmm... osobliwymi
  • miasto rodzinne Pucciniego
    Giacomo Antonio Domenico Michele Secondo Maria Puccini urodził się
    w Luce, w 1858; widać, że Lukańczycy (?) są z niego dumni - pomnik,
    muzeum, opery...

[Piza] krzywa!

Największą atrakcją w Pizie jest oczywiście focia z wieżą. Na placu kłębią się tłumy ludzi, większość w pozach dość zagadkowych, jeśli patrzeć na nie nie z tej właściwej strony. Nie znam za wielu języków, a turyści pochodzą ze wszystkich zakątków świata, ale obstawiam, że pierwszym pytaniem jest pchamy czy podpieramy, a potem następuje monotonny ciąg instrukcji - ręce wyżej, zegnij palce, prawa do góry, lewa do przodu, jeszcze w lewo, palce napnij, odrobinę jeszcze do przodu, stop, stop, nie ruszaj się.
focia z wieżą - making of
Właściwie atrakcją jest już widok okolicznego terenu - wieża i sąsiednia katedra wyglądają jak wyphotoshopowane, albo właściwie jakby ktoś wyburzył duży prostokąt z miasta, wybudował wieżę i resztę obsiał trawą.
Do katedry wchodzi się za free, trzeba jednak odebrać bilet uprawniający
do wejścia na konkretną godzinę - zazwyczaj dobre kilkadziesiąt minut
później. Nie do końca wiem, czemu służy taka kontrola wejść - kto
chce i tak wejdzie i pewnie i tak tylko raz.
słynna wieża to dzwonnica sąsiadującej katedry
wracaliśmy późno do hotelu - zdjęcie by night,
patrzę na zegarek 23.59:52. Osiem sekund
później oświetlenie zgasło...
jest duża wieża, muszą być i małe...
Piza to oczywiście nie tylko wieża, a duże ładne miasto, które schodziliśmy całe (zrobiliśmy tam 30 km), ale z nieba lał się taki żar, że po aparat sięgaliśmy sporadycznie :(

sobota, 17 czerwca 2017

[Cinque Terre] jeden, dwa, trzy, cztery, pięć

Są miejsca - ikony, symbole większego regionu. Mówisz Włochy, myślisz urokliwe miasteczko na skalistym wybrzeżu morza Liguryjskiego. Myśli tak też stary dobry wujek Gugel - po wpisaniu nazwy kraju do wyszukiwarki obrazków, pierwsze kilka te te z Cinque Terre - malowniczego szlaku przez pięć miasteczek. Że blisko Genui, postanowiliśmy sprawdzić, czy w rzeczywistości wyglądają jak na zdjęciach. Pociąg wysadził nas w Riomaggiore, skąd miała prowadzić krótka (850 metrów) nadmorska ścieżka, zwana Aleją Zakochanych. Niestety - drogę zamknięto, musieliśmy obejść alternatywną trasą prowadzącą okolicznym wzgórzem (250 m npm; i to nie tak, żeśmy lenie i nie chciało nam się wchodzić na górę, dopiero następne etapy podróży przewidywały wspinaczkę).
Riomaggiore 1
Riomaggiore 2 
Riomaggiore 3
Riomaggiore 4
Przystanek drugi to miasteczko Manarola. Jak poprzednio - nic niezwykłego, trochę domków, ale z tym słońcem, tym niebiem, no jest po prostu ładnie! I jak poprzednio łatwa i płaska droga nadmorska jest zamknięta, a my przedzieramy się górą i dopisujemy do sumy przewyższeń kolejne 430 metrów.
Manarola 1
Manarola 2
Manarola 3
Trzecie miasteczko to Corniglia - tu wreszcie robimy przerwę na szybkie jedzenie (na dłuższe nie ma czasu, dotychczasowa wędrówka zajęła nam dużo więcej czasu niż zakładaliśmy), czyli naleśnika i lody o smaku... Aperol Spritza! Chociaż jestem ogromną fanką Aperola przyznaję uczciwie, że mimo pysznego smaku i zatopionej cząstki pomarańczy, był to wybór umiarkowanie szczęśliwy - zanim wyszłam z gelaterii połowa loda ciekła już mi po rękach (czy mówiłam już, że tu jest *gorąco*?)
Corniglia 1
Corniglia 2
Corniglia 3 - APEROL!
Corniglia <-> Verazza, dobrze oznakowana trasa
Przystanek czwarty - Verazza. Tu trochę do zwiedzania - kościół, zamek, na wybrzeżu tłumy opalających się ludzi. Ja rozumiem, że miasteczko ładne, że wędrówka świetna, ale przecież te kamienie niewygodne i tyle ludzi - czy naprawdę we Włoszech nie ma lepszych plaż do opalania?
Verazza 1
Verazza 2
Verazza 3
Z Verazzy najdłuższy (4km), ale najbardziej płaski (maksymalna wysokość 210 m npm) fragment trasy - prowadzący do Monterosso. Dochodzimy do niego 12 minut przed odjazdem pociągu, który zabierze nas z powrotem do Genui. W sam raz na zakup biletów i przelecenie się po miasteczku w poszukiwaniu focacci czy ciastka - czegokolwiek do jedzenia na wynos. Niestety, wszystkie piekarnie od dawna pozamykane. Wracamy głodni.

Monterosso 1
Monterosso 2
Podsumowując - taka wycieczka to prawie 23 km i 1600 metrów przewyższenia, dużo spalonych kalorii i pięknych widoków, ale na zdjęciach miasteczka wyglądają lepiej niż w rzeczywistości!

[Genua] co łączy Kolumba z Garibaldim?

Dwa lata temu Otwarte Mistrzostwa Europy w brydżu odbywały się na dalekiej północnej Norwegii. Chociaż jasno i słonecznie (przez cały tydzień naszego pobytu słońce nie zaszło ani razu! Niestety w pracy nie wystarczyło wziąć jednego dnia urlopu...), było zimno. I nie ma że czerwiec, chodziłam w zimowej kurtce, rękawiczkach i czapce. W tym roku organizatorzy pokusili się o wyrównanie temperaturowej średniej. Gramy we Włoszech, konkretniej pod Montecatini Terme, dziurze między Florencją a Pizą. Start dopiero we wtorek, przedtem kilka dni zwiedzania - na pierwszy ogień idzie Genua. Miasto narodzin Krzysztofa Kolumba, a także Giuseppe Garibaldiego i Niccolo Paganiniego. Największy włoski port morski i jedno z najliczniejszych miast. Nazwa zgodnie z legendą pochodzi od rzymskiego boga Janusa - tak jak on Genua ma dwa oblicza: jedno zwrócone ku morzu, drugie ku górom. W średniowieczu miasto nazywało się Ianua, dopiero potem nazwa wyewoluowała do współczesnej Genovy.
szesnasty największy port morski Europy pod względem liczby
przeładowanych kontenerów 
piękne budynki + piękne niebo = piękne zdjęcie?
Genua
Czy uważnym Czytelnikom coś się przypomina?
Nie? :( Polecam ten post.
Ulica doskonała na deszcz. Na długości kilkuset
metrów dużo budynków (skądinąd pięknych
pałaców), a między sąsiednimi kładka dająca
pieszym schronienie przed słońcem i deszczem.
Jedna z szerszych ulic starego miasta.
Paszteciki jako menu bambini, do tego il tagliere
di Jan Kowalski, pierogi, na deser bomba
czekoladowa, a do picia lemonówka!