sobota, 2 grudnia 2017

[Monako] fatamorgana

Znacie pewnie dobrze to uczucie - jedziecie pod górę, kolejną minutę czy godzinę - nawet nie wiecie, bo czas się zatrzymał, jest pojęciem abstrakcyjnym, ciągnie się tak powoli, wysokość wcale nie chce rosnąć. Przed oczami czarny asfalt ulicy i przednie koło roweru. Do góry, prawy pedał, lewy pedał, do góry, do góry... Zmęczenie daje się we znaki, podnosicie głowę - rower z naprzeciwka, ale zaraz, zaraz. Dlaczego ten rower zamiast opon ma dwa duże naleśniki? A tamten zamiast siodełka ma takiego wielkiego smacznego gofra? O, a moja kierownica zamieniła się w dwie duże rurki z kremem...
Nicea. od takich widoków dnia poprzedniego robią się fatamorgany!
Nicea. albo takich
Nicea. czy takich.
Wydaje się, że treść fatamorgany zdradziła już kraj, w którym spędziliśmy poprzedni weekend - tak, to była ojczyzna crepesów! Wizzair lata bardzo sprzyjająco do Nicei - tam w piątek po pracy (18), z powrotem późnym poniedziałkowym wieczorem (21). Dzięki temu biorąc jeden dzień urlopu, dostaje się trzy dni śmigania na rowerach! Wypożyczyliśmy szosówki - z racji niepełni sezonu dostaliśmy karbonowe w cenie aluminiowych. Gorsze niż te w Hiszpanii, ale da się jeździć.

Dzień pierwszy to wycieczka do Monako! Relive. Taka niepozorna, dość krótka, bo zanim wstaliśmy (raz na jakiś czas trzeba się wyspać), zjedliśmy śniadanie, doszliśmy do wypożyczalni, zastaliśmy zamknięte drzwi, zadzwoniliśmy i poczekaliśmy kwadrans na pracownika, dobraliśmy rowery, przymocowali bidony, wyregulowali siodełka, to zrobiła się ni stąd ni z owąd 11... Do Monako jechało się dość przyjemnie, niby w miarę nad morzem, ale jednak nie tak po płaskim, jak by się mogło wydawać ;) Najpierw wjechaliśmy na 500 m npm, potem trochę zjechaliśmy, żeby znowu wjechać i przewyższenia łącznie tego dnia było 1263 metry, a kilometrów 55. W Monte Carlo zeszliśmy z rowerów i w półtorej godziny obeszliśmy miasto (znów bez zakupów, a tyle fajnych sklepów mijaliśmy!!! :(). Swoją drogą, to bardzo przyjemne uczucie, jak się jedzie po mieście i na światłach czeka stojąc w korku przez Porschaczkiem, a zaraz za Lamborghini!
Eze. malownicze miasteczko na trasie do Monako
Monte Carlo. pierwszy widok
Monte Carlo. halo, proszę pana! ktoś tu flagę do góry nogami zawiesił!
Monte Carlo. pełne "ośnieżonych" choinek
Monte Carlo. to tutaj nie zrobiliśmy żadnych zakupów
Monte Carlo. to tutaj nie zrobiliśmy żadnych zakupów
Monte Carlo. kasyno
Monte Carlo. parking przeciętnych samochodów przy parkingu jachtów
Monte Carlo. pierwsze pół państwa na jednym zdjęciu
Monte Carlo. drugie pół państwa na jednym zdjęciu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz