Z dedykacją dla wiernych izabelińskich czytelników.
W Kapadocji poznaliśmy tureckie psy. Napisałabym: bezpańskie, ale na to stanowczo zbyt zadbane - ostrzyżone, oczipowane, grzeczne, więc napiszę: biegające samopas w ilościach znacznie przewyższających europejskie normy. Nie szczekają, nie gryzą, nie są agresywne, po prostu łakną towarzystwa. Gdy znajdą swojego wędrowca lub rowerzystę, podłączają się i idą/biegną obok przez wiele kilometrów. Czasem coś zapachnie i sprawdzą, co dzieje się pod kamieniem czy krzakiem, ale zaraz lojalnie wracają do nowo zapoznanych człowieków. Początkowo się trochę stresowaliśmy, bo jednak są to duże psy, ale taki już tutejszy klimat i trzeba się przyzwyczaić, że na randki tylko z psią przyzwoitką. W Stambule, mimo że to największe europejskie miasto, sytuacja podobna - zwierzak przy zwierzaku, to jeden robi zdechłego psa na środku chodnika (a co, że niby nie można tu leżeć?), to jakiś biegnie wzdłuż autostrady po wewnętrznej stronie barierki (jak on się tu dostał?).
 |
nasz kilkukilometrowy kumpel na jednej z Wysp Książęcych |
W Stambule jednak konkurencja o ludzką uwagę większa, bo miasto opanowane jest głównie przez koty - szare, białe, czarne, w ciapki, łaciate, małe i dorosłe. Trochę ujęć poniżej.
 |
Kotopatra |
 |
czarne końcówki |
 |
zahipnotyzuję cię, a ty mi dasz rybkę albo mleczka, deal? |
 |
ledwo zdążyłam kota sfotografować, a zajęła się nim Japonka - sięgnęła do plecaka i wyjęła garść kocich chrupek. Serio, ludzie, zwiedzacie z kocimi chrupkami w torebce? |
 |
rudzielec |
 |
ciekawostka - stambulskie wybrzeże pełne domków dla kotów! Jeden
co dwieście-czterysta metrów. Widać, że zamieszkałe i widać, że
ludzie próbują się o koty troszczyć, ale często robią to nieumiejętnie - w
jednym lokum leżał tost z serem, pyszności, koty przecież zazwyczaj
wcinają taką kanapkę na śniadanie... |
 |
trzysta metrów dalej |
Na koniec bonus - bo psy i koty w Warszawie też się zdarzają, ale konie?! Te spotkaliśmy na Wyspach Książęcych, gdzie największą lokalną atrakcją jest przejazd dorożką, a że Turcy lubią hurtowo(*), to koni jest dostatek, i te, które akurat nie pracują, muszą coś ze sobą zrobić - a przecież koń też człowiek, i dlaczego nie miałby się akurat przespacerować?
 |
wykadrowałam jak umiałam, więc nie widać, że po drugiej stronie ulicy, pod innym drzewem stoją sobie dwa inne konie... |
(*) Balony w Kapadocji? Pewnie, wszyscy, codziennie, 150 sztuk na niebie naliczyłam... Kumpir (pieczony ziemniak) w budce na szybko? Pewnie, dwanaście budek jedna przy drugiej... Sklep z lampami? Pewnie, cała uliczka sklepów z lampami... Przejazd dorożką na Wyspach Książęcych? Pewnie, jedna za drugą za trzecią, i następna, następna, następna...