Poprzednia podróż na Cypr zostawiła mnie w przekonaniu, że ta wyspa to tylko halloumi. Okej, mogło być tak na moje własne życzenie, bo w ciągu trzech dni i dziewięciu posiłków jadłam ten ser dziewięć razy... Teraz jednak, w górach, było go znacznie znacznie mniej. Nowym hasłem kluczowym jest sezam - chleb, bułki i obwarzanki są nim obsypane, do pity w knajpie na czekadełko często wjeżdża tahini, a nasze ulubione ciasto z piekarni to drożdżowe z warstwami tahini właśnie!
 |
sezam. Sezamu na pieczywie było dużo! |
 |
praktycznie każda bułka i chleb obtoczona sezamem |
 |
inne słodyczo-pieczywowe pyszności - naleśniki z miodem |
 |
przecież nie mówiłam, że w ogóle nie było halloumi :-) |
 |
w górach głównie grillowane mięso, do tego frytki, pita, tzatziki |
 |
a po mięsie deser - często na koszt knajpy. Owoce lub kawałek ciasta. Do deseru kawa, ta cypryjska parzona w specyficzny sposób. Kawa z wodą do tygielka, tygielek raz doprowadzić do wrzenia, zdjąć, znowu do wrzenia, znowu zdjąć i potem jeszcze raz do wrzenia. |
 |
a w temacie słodyczy, to w markecie czuliśmy się jak w Polsce! Generalnie sporo przedmiotów "made in Poland", jak pasta do zębów czy twaróg tłusty Mlekovity. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz