Północ Teneryfy (Los Silos czy zeszłoroczne Icod de los Vinos) nie ma wielu wad, ale jakby się tak uprzeć, to każdemu się znajdzie jakiegoś dziadka z Wehrmachtu. W tym przypadku byłyby to słabe zachody słońca, jako że góry zasłaniają całe widowisko... Co innego Palm Mar - tam każdy wieczór był przepiękny, każdy był spektaklem, każdy był warty kliszy.
ostatni, ¡adiós! |
jak to drzewiej (w lutym) bywało... Ach, zakręciła się łezka w oku! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz