środa, 13 kwietnia 2022

[Salsomaggiore Terme] eskalopa cielęciny z fontina

W ciągu lat grałam w brydżowych mistrzostwach w bardzo wielu różnych miejscach (Jesolo, Poiana Brasov, San Remo, Albena, Opatija, Wrocław, Filadelfia, Vejle, Dublin, Taicang, Reims), ale okolice Salsomaggiore przebijają je wszystkie. Chociaż uczciwie trzeba przyznać, że na tamte turnieje jeździła trochę inna Natalka. Taka, która wolała wolniej i spokojniej, a sportu unikała jak ognia. Taka, która nie doceniłaby pagórkowatych terenów i możliwości fizycznego zmęczenia się w przerwie od stresującej gry. Taka, która lgnęła do hałasu miasta i wieżowców, a nie pasących się krów i zająców przekicujących przez polną drogę.

czasem gra
czasem spacer z tymi, z którymi gramy
(rzadko, bo zawsze któraś z naszych dwóch par gra, tylko jedna pauzuje)
czasem spacer we dwoje i oglądanie okolicy
no... albo... nerwowe odświeżanie wyników meczu... co piętnaście sekund
przez to nerwowe odświeżanie można nie zauważyć, że akurat przechodzi
się koło fajnego zamku
pogoda bywała różna (raczej lepsza niż gorsza), ale codziennie udawało się
dopisać do dzienniczka kilkanaście (raczej; lub kilka) kilometrów spaceru
pomocne było w tym nasze niemieszkanie w miejscowości gry - Salsomaggiore
Terme - a cztery kilometry dalej - w Tabiano Bagni. Polskie reprezentacje
mikstowa i kobieca zatrzymały się w małym rodzinnym hoteliku, gdzie
zostaliśmy niesamowicie sympatycznie przyjęci. Panie właścicielki wprawdzie
mówiły po angielsku podobnie jak my po włosku, ale szybko nauczyły się
naszych imion i preferencji - kto co zamawia na śniadanie (uova strapazzate,
czyli jajecznicę, por favore), kto co pije (na mój widok pani od razu idzie
po wrzątek i herbatę), a porozumiewaliśmy się używając uniwersalnego
języka uśmiechu i gestów.
nawet menu kolacyjne drukowały po przepuszczeniu przez Googlowego tłumacza
(z różnym rezultatem)
przerwa podczas robienia miejsca na ową kolację
team Poland
gotowy do akcji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz