Kolejną zimę obiecywałam sobie, że będę jeździć w krótkich, ledwo wystających z butów skarpetkach. Krótkich spodenkach. Koszulkach bez rękawków. No, ewentualnie kupię nowe dłuższe sukienki. Obiecanki cacanki, a zima znowu zaskoczyła drogowców, znaczy lato kolarzy. I znowu wstyd na kolację do knajpy pójść, ale że już raz wyszliśmy, lajkę odwiesiliśmy na wieczór do szafy i nawet udokumentowaliśmy to wydarzenie, to wrzucam. Żeby nie było, że ja tylko i ciągle i na okrągło o rowerach. Bo właśnie że nie.
 |
ręce zakryte idealnie, ale te nogi... |
 |
tuńczyk, bataty i marchewki - i Wiewiórka zadowolona |
 |
zdjęcie miało być ilustracją powiedzenia "uśmiechać się jak wiewiórka do tuńczyka", ale przez aparat chwilowo uśmiechanie się jest zawieszone |
 |
żeby nie było, że poszłam sama na wyżerkę |
 |
cywilnej sesji zdjęciowej ciąg dalszy |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz