- powtarzają rodzice swoim pociechom, a te pociechy, niektóre już całkiem dorosłe i tak ufają obcym ludziom. I pytają na stoku przy beznadziejnej pogodzie, czy tam wyżej jest better i czy warto wjeżdżać wyciągiem (liczyliśmy, że wyjedziemy ponad chmury). I kiedy pani Włoszka odpowiada stanowczo, że better! i wjeżdżamy, a tam jest jeszcze większe mleko, jeszcze bardziej nic nie widać, to czujemy rozczarowanie, jakby obiecała nam czekoladową pralinkę, a w papierku była tylko krówka. I to nadgryziona.
 |
pod wyciągiem better (ta nazwa została z nami do końca - krótkiego - wyjazdu) było dużo gorzej, a na szczycie to już w ogóle. Tak wyglądało piątkowe pogodowe maksimum. |
 |
ale że ja mam tam jechać? Tam nic nie widać! |
 |
a takie tam zwykłe schronisko z jadłospisem po polsku |
 |
komu barszczyk z uszkami, komu? |
 |
a takie tam zwykłe schronisko z obrazami narciarzy na suficie |
 |
w grudniu zachód słońca wcześnie, ale na jednym ze stoków to nie przeszkadza w dłuższej jeździe (raz w tygodniu można śmigać przy sztucznym oświetleniu cały wieczór, w inne dni lampy włączają na ostatnią godzinę) |
 |
a kiedy już jesteśmy po jeździe, ale jeszcze przed jedzeniem (knajpy otwierają się dopiero o 18 - 19), kibicujemy w zawodach Pucharu Świata w skitourach! W piątek sprint - trasa wiedzie po prawej pod górę - część narciarze i narciarki podchodzą z deskami na nogach, część (muszą) z deskami na plecach, na górze zdejmują z nich raki, zjeżdżają (lewą stroną stoku) z jednym małym skokiem pośrodku. Byli też nasi, a my zdzieraliśmy dla nich gardła. Niestety nie pomogło. |
 |
czy to była może nasza? Nie pamiętam... |
 |
sobota; żegnamy się z chmurami, witamy niebieskie niebo |
 |
czyli pogodę, po którą przyjechaliśmy na narty w Alpy |
 |
w Ponte di Legno można wjechać aż na trzy tysiące metrów! To już poważna wysokość, start produkcji czerwonych krwinek za trzy, dwa, je... |
 |
a potem z 3000 m npm bez postoju zjeżdżamy na 1300 m npm! Nawet jadąc szybko to się jedzie i jedzie, i jedzie... |
 |
i jedzie |
 |
każdy dobry dzień musi się kiedyś skończyć |
 |
bombardino - drugi obok aperola narciarski alpejski alkoholowy drink. Jego skład to ajerkoniak, whisky i bita śmietana. |
 |
niedziela, ostatni dzień przedłużonego weekendu. Choinkę hiszpańską na blogu pokazywałam, włoska wygląda tak; która lepsza? |
 |
najlepsza ekipa... |
 |
... najgorszy fotograf (na takim zbliżeniu nie widać nawet, że machają!) |
 |
ooo, tego jeszcze nie grali (na moich oczach)! |
 |
to również nowy widoczek - w niedzielę skitourowcy ścigali się na znacznie dłuższym dystansie (i robili to iście ekspresowo) |
 |
takie tam normalne schronisko z zakazem gry w karty |
 |
najpiękniejszy widok uchwycony w zimowych górach ever. Na żywo było jeszcze piękniej! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz