Z wizyty w Chinach kilka lat temu najbardziej zapadła mi w pamięci pani w supermarkecie, której praca polegała na podawaniu klientowi koszyka na zakupy z już podniesionymi rączkami. To musiała być nudna praca, to musiała być praca przygnębiająca (bo wykonywana ze świadomością niespecjalnego przysługiwania się światu), ale jednak chociaż odrobinę potrzebna. W Tokio wielu Japończyków wykonuje pracę jeszcze mniej (czyt. w ogóle) przydatną. Pierwszy przykład widzimy już na lotnisku. Żeby wjechać do kraju trzeba między innymi wypełnić kilka deklaracji (o planowanym adresie zamieszkania czy wwożonych owocach). Liczba osób, która w tym uczestniczy jest przytłaczająca. Ja rozumiem, że ktoś musi te papierki ode mnie wziąć, że ktoś musi je obejrzeć czy zmierzyć mi temperaturę, to jest jasne, ale te wszystkie panie i panowie, które na totalnie bezrozgałęziowym korytarzu co kilkadziesiąt czy kilkaset metrów uśmiechają się i pokazują, że “prosto” (a niby gdzie?!?!). A potem znów prosto, a potem schodami w dół, a potem trzeba wypełnić formularz online - i tu akurat miło, że wchodzi się do takiej małej poczekalni, w której jest wifi, a na każdym krześle kod QR, ale to już wystarczy, nie potrzebuję jeszcze do pomocy pani Japonki ani pana Japończyka ani kolejnych dwudziestu pań Japonek i kolejnych dwudziestu panów Japończyków. W mieście było podobnie - na ulicy dziura, dokoła rozstawiać słupki i oznakowanie czy kierować ruchem świecącymi pałkami krząta się kilkadziesiąt osób (szacun, że w ogóle reperują w niedzielę w nocy!). Prawdopodobnie nie wszyscy byli tam niezbędni.
![]() |
wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty! |
W Tokio jesteśmy przelotem (sic!), bo łącznie z noclegiem i kolejkami na lotnisku dziewiętnaście godzin, ale udało się liznąć miasta. Jak smakuje? Rybnie, ryżowo, a także samotnością, porządkiem i nostalgią dorosłych za czasami dzieciństwa. Logistycznie dyskusyjną decyzją była ta o zakupie biletów do i z różnych lotnisk. Są - co najmniej - dwa, oddalone od siebie podobnie jak Modlin i Okęcie. Jak do tego dodać gęstość zaludnienia (37 milionów ludzi w obszarze metropolitalnym, 14 milionów w samym mieście), pojawia się (post zakupum) pytanie, czy my się w ogóle zmieścimy z naszymi bagażami do metra. Na szczęście bez problemu.
![]() |
forteca! obawa niepotrzebna - jedziemy w niedzielę, lotnisko jest pierwszą stacją, w metrze całą podróż jest pusto |
![]() |
dużo ludzi + ograniczona powierzchnia miasta = małe pokoje hotelowe ale przecież bagażu nie trzeba trzymać przy łóżku, można pod! |
![]() |
mimo braku przestrzeni hotel bardzo przyjemny, po raz pierwszy oprócz standardowych ręczników dostajemy na noc piżamki |
To jak to z tym porządkiem? Ano jest. I taki dosłowny - mimo braku śmietników na ulicach śmieci nie ma. I taki przenośny - o 10 w nocy w niedzielę na ulicach samochodów w ogóle brak, a mimo to Japończycy dzielnie czekają na czerwonym świetle. Chociaż przyznaję, że gdy ruszyłam ja, to oni też. Co do tych samochodów, to zaskakująco w poniedziałek rano też ich w ścisłym centrum nie było. Nie wiem czy wynika to z opłat za posiadanie samochodu lub wjeżdżanie nim czy parkowanie, może trafiliśmy na święto (może, chociaż poranni Japończycy w większości maszerowali elegancko ubrani w garniturach, jakby do pracy), a może po prostu komunikacją publiczną poruszać się łatwiej (chociaż nie było w niej bardzo tłoczno).
![]() |
stężenie automatów z napojami chyba wyższe niż widoczków w NZL |
![]() |
który by tu? |
![]() |
dzisiaj z muzyczką czy bez? |
Japonia jest zautomatyzowana, zrobotyzowana, ale kartą za bilety nie zapłacisz! Owszem, z biletomatem możesz porozmawiać głosowo, kto wie, może nawet umie Ci puścić najnowsze szlagiery albo filmik na jutjubie, ale karty obsłużyć nie umie. No nie umie! Sorry, tylko monety i banknoty!
Dobrze, że przynajmniej bez języka da się przeżyć, nawet nie znając alfabetu i nie rozumiejąc krzaczków w ogóle. Na fali automatyzmu, w niektórych miejscach zamawia się klikając w przyciski ze zdjęciem zamawianej potrawy. W innych przed wejściem znajdują się plastikowe makiety posiłków i wiadomo czy krzaczek krzaczek krzaczek to makaron z mięsem czy ryż z rybą.
Oczywiście koncentrujemy się na ryżu z rybą. To był zresztą jedyny obowiązkowy punkt krótkiego przystanku w Japonii. Czy sushi jest lepsze niż w Polsce? Było bardzo dobre, ale w Polsce też mamy dobre sushi, natomiast pewnie średnio lepsze jest tam - mają łatwiejszy dostęp do świetnej ryby. W knajpie, którą wybieramy na chybił trafił (to znaczy na chybił trafił z zbioru liczności jeden knajp, które są czynne w niedzielę o dziewiątej wieczorem) chwalą się, że wygrali aukcję na tłustego tuńczyka na 2023.
![]() |
ciastka z rybą mają tylko wspólny kształt. W środku nadzienie ze słodkich ziemniaków lub czerwonej fasoli. Pycha! |
Inne symbole Japonii.
![]() |
nostalgia za dzieciństwem, vol. 1 |
![]() |
nostalgia za dzieciństwem, vol. 2 |
![]() |
nostalgia za dzieciństwem, vol. 3 |
I jeszcze kilka zdjęć ulic, w zasadzie ulica jak ulica, tylko dzięki krzaczkom na szyldach wygląda egzotyczniej.
A na sam koniec dwie ciekawostki.
![]() |
trójkątne znaki STOP?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!? |
![]() |
przychodnikowa wypożyczalnia parasoli! Genialne. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz