Pewnego razu w Hollywood Brad Pitt wsiadł na swojego złotego* S-Worksa** i zrobił KOMa*** na Mulholland Drive. Albo i nie. [* złotego, a skromnego! ** S-Works to taka nie najtańsza linia rowerów szosowych firmy Specialized, godna Brada Pitta *** KOM czyli najszybszy wynik na segmencie w aplikacji Strava]
Co robimy w Hollywood? Przyjechaliśmy na wakacje (!); do Stanów (!); przez nikogo nieprzymuszeni (!). To nowość, bo do tej pory w business tripach najbardziej ceniłam to, że przypominają mi jak fajnie być Europejką. I o tym też będzie jeszcze na blogu (znowu?), ale póki co zbieram materiał zdjęciowy. W międzyczasie jesteśmy w Stanach po raz kolejny; wprawdzie nie z pracy, ale dzięki pracy - liczne wycieczki do biur Google'a zebrały mi tak dużo mil, że do Los Angeles lecę za pół darmo - bilet dla Mondzi (skądinąd nie taki tani, Lot zdziera na bagażu rowerowym) jest droższy niż mój (ja płacę tylko opłaty lotniskowe)!
![]() |
kolejny symbol, kolejne rozczarowanie (mały! daleko!) |
![]() |
znak na temat znaku ["brak dostępu do znaku - a właściwie chyba napisu - Hollywood"] |
Wspomniane Mulholland Drive sympatyczne - dałoby się tu mieszkać, gdyby na koncie bankowym dopisać nam parę zer, chociaż Brad Pitt o KOMy musiałby rywalizować z turystycznymi busikami kursującymi częściej niż metro w godzinach szczytu. Takimi z odsłoniętym dachem i - proszę państwa, teraz minuta przerwy, mieszka tutaj aktor Xyz, można robić fotki, cyk, cyk, cyk, dziękuję, jedziemy dalej.
![]() |
widok na LA z Mulholland Drive |
Tryptyku dopełnia najbardziej luksusowe Beverly Hills. Tak, to z najsłynniejszym kodem pocztowym: 90210. Pamiętam, że oglądałam, namiętnie, ale więcej nie pamiętam nic - mimo że w ramach przygotowań do wyjazdu odnalazłam na jutjubie kilka fragmentów.
![]() |
w Beverly Hills jest: dużo palm, dużo luksusowych domów, dużo szybkich i drogich samochodów i dużo sklepów, w których można zostawić dowolną liczbę dolarów |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz