Czasami choinka bywa kozą. W barze było niesłychanie (!) głośno, gwarno, tak jak tylko Hiszpanie potrafią (bez urazy, kocham Hiszpanów, ale jednak ich jazgot jest unikalny i irytujący). Zamówiliśmy kanapki, a jedna z pań rozniosła do stolików choinki śpiewające Jingle Bells. I trochę fałszujące, między nami mówiąc, z racji rozładowujących się (ale niestety nie - rozładowanych) baterii. Po kilku minutach ludzie choinki powyłączali (konia z rzędem temu, kto umieścił przycisk ON/OFF na tych cudeńkach). I wtedy okazało się, że w barze było jednak cicho.
.jpg) |
to ta ulica przy pani policjantce |
.jpg) |
Mikołaj, mimo że to nie on przynosi w Hiszpanii prezenty - robią to trzej królowie 6. stycznia. I bałwan. |
.jpg) |
inny bałwan |
.jpg) |
inna choinka - mini... |
.jpg) |
i maxi |
.jpg) |
i szopka maxi |
W Hiszpanii szopka pełni podobną rolę co choinka w Polsce - jest (i zbiera kurz). Ustawianie jej, dokupowanie nowych figurek (jednej co roku) jest częścią świątecznej tradycji. Stoją w wielu witrynach i zapewne wielu domach. Wszystkie jednak nudne, zwyczajne, nie to co taka jedna, którą widzieliśmy w Stanach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz