Jako kolarka i łakomczuch, dwa w jednym, mam oczywiście słabość do rowerowych kawiarni. Liderką w tej kategorii pozostaje niezmiennie rodzima Góra Kawiarnia, ale za granicą (dla przykładu na Majorce) też umieją robić to dobrze. W tym odcinku recenzja dwóch lokali z Andory.
![]() |
w Grupeccie było niezłe brownie, na ścianie wisiały kolarskie koszulki, ale rowerowych akcentów niewiele - poza stołem z cudownym obrusem z numerów startowych |
![]() |
serce skradło mi jednak Criterium - bo tak jak i w GK akcent położono tu na drobiazgi, detale, szczegóły |
![]() |
jak poszewki na poduszki ze zrecyklingowanych koszulek kolarskich |
![]() |
perełka drugiego planu: uchwyt na papier toaletowy |
![]() |
bohater drugiego planu staje się bohaterem pierwszego planu |
![]() |
aha, to nie tak, że kawiarnia musi być "kolarska", żeby wolno było ją odwiedzić! Serniczek na szczycie smakuje jeszcze lepiej niż na dole podjazdu! |
![]() |
oraz to nie jest tak, że w Andorze trzeba iść do kawiarni, żeby znaleźć akcenty kolarskie (w prawym aptecznym oknie wisi też koszulka) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz