piątek, 4 lutego 2022

[Teneryfa] kojarzę was z lotniska

Czasami myślę, że jesteśmy z Piotrkiem takim lepem na dziwne historie. Przylegają do nas, jakbyśmy byli jedynym światełkiem w nocnym mroku, a one chciały się w tym cieple lampy ogrzać. Na luty (ze styczniowo-marcowymi przyległościami) uciekamy na słoneczną Teneryfę. Na lotnisko przyjeżdżamy wcześniej (jak nie my!), bo z dwoma bagażami rowerowymi to jednak większa zabawa (cięższe, mniej poręczne, trudniej dojechać, więcej kolejek podczas odprawy, więcej ryzyka do potencjalnego opóźnienia), ale i tak wszyscy współpasażerowie już raczej stoją w kolejce. W szczególności ostatni w ogonku stoi przed nami nieznajomy z dużą sportową walizką, prawdopodobnie skrywającą jednośladowy pojazd. Uśmiechamy się, uśmiecha się on, za chwilę zagaduje - czy będzie Teide. Będzie, jeśli tylko pogoda pozwoli. Cisza, dalej się uśmiechamy. Polem pyta - a czy nie lecieliście w kwietniu 2021 na Teneryfę? Bo kojarzę was z lotniska. Niniejszym informuję, że zazwyczaj nie robimy takiego burdelu, żeby nas przez rok pamiętać...

Ale to prawda, że lecimy znowu, chociaż rzadko wracamy w miejsca, w którym już byliśmy (wyjątkiem będzie Madera - tam chcę wrócić i to nie jeden raz!). W niepewnych czasach pandemicznych Teneryfa jest jednak logistycznie łatwa. W razie czego trzy razy w tygodniu lata Wizzairr, a jeszcze dwukrotnie Ryanair i jakieś czartery. Plusem powrotu w miejsce już odwiedzone jest też to, że znamy tę wyspę jak podwarszawskie Gassy i bez zastanowienia wiemy, że chcemy mieszkać na północy, bo na północy jest ładnie i zielono (również dlatego, że dużo częściej niż na południu pada). Wiemy, gdzie warto jeździć, a których dróg unikać. Mamy też jeszcze ciągle nowe kilometry asfaltów do odhaczenia.

znajdź kolarza, edycja lutowa
park Anaga - odwiedzamy go póki jeszcze mamy wypożyczony samochód,
bo wcale nie jest tak blisko naszego nowego domu. Wybieramy też
chyba najgorszy możliwy dzień (albo najlepszy, jeśli ktoś maksymalizuje
klimat na zdjęciach), bo nie dość, że trochę pada (a zatem jest i chłodniej,
i ślisko), to chyba pada tylko w tej części wyspy, więc żal, że gdzie indziej
byłoby ciepło i słonecznie
ale klimat jest!

Na północy nie tylko pada.

to Masca - sztandarowy, bo bardzo trudny podjazd na wyspie. Mimo że
daję z siebie wszystko (i przy niecałej pół godzinie wypluwania płuc
jestem o prawie trzy minuty szybciej na szczycie niż rok temu), Piotrek
jest na górze od dawna. Zdążył już złapać oddech i znaleźć dobry punkt
na zdjęcia. Ba, obiad by zdążył zjeść i prysznic wziąć, gdyby było gdzie!

Pada nie tylko na północy.

kiedy za pierwszym razem się rozpadało, akurat przejeżdżaliśmy obok
zadaszonego przystanku autobusowego. Za drugim razem mieliśmy
do dyspozycji tylko groto-jamę.
lunie czy nie lunie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz