poniedziałek, 13 czerwca 2022

[Madera] retorna to po portugalsku powrót

Powrót na Maderę łaskotał w serduszko jak powrót do domu. O, w tej piekarni kupowaliśmy bułeczki z batatami. Tutaj jadłam dobre risotto z krewetkami. Przy rondzie znów siedzi pan ze straganem bananów, uważaj, bo jak ostatnio powiedziałem, że pięć, to dostałem pięć kilo, a nie pięć sztuk. Na zakręcie w szkole nauki jazdy nadal stoi motocykl z wypchanym motocyklistą. We włoskiej knajpie telefon sam połączył mi się z zahasłowanym wifi. A lunch dnia ciągle kosztuje 6.80 euro. I tak dalej. Ziemia pachnie znajomo. Trawa i drzewa wyglądają znajomo. Klify są tak strome jak były. Tylko ulice wyremontowane, mniej dziur straszy moje cienkie opony. Z radości, że znowu, że tutaj, że Madera, wybaczyliśmy TAPowi (czyli portugalskiemu LOTowi) pewną niefrasobliwość, ale tak bywa jak leci się z międzylądowaniem (akurat w Lizbonie) i samolot z Warszawy wyleci z większym opóźnieniem niż ma się czasu na przesiadkę... W efekcie zostały nam przerezerwowane bilety na lot siedem godzin później i zamiast w niedzielny wieczór, lądujemy nad ranem w poniedziałek, a do apartamentu (pierwszego z serii) docieramy po trzeciej polskiego czasu (polskiego czyli tego, w którym wstaliśmy koło siódmej, by koło 10 opuścić nasze warszawskie mieszkanie).

Ribeira Brava - najlepsze w tej części świata brownie na swoim miejscu. Uff.
Funchal - miasto ciągle dobrze widać z punktu widokowego
Ribeira Brava - zjazd do miasta dalej stromy
Camara de Lobos - za motocyklistą na zakręcie, za restauracją z wystającą
z szyldu wiolonczelą, przed przystankiem, za którym jest krótki zjazd
(żeby potem dalej podjazd)
Cabo Girao - jeden z najwyższych europejskich klifów nie urósł nawet
o centymetr!
Piotrek - a ten pan jak się nie uśmiechał, tak się nie uśmiecha
szczyty wzniesień - jak były daleko i wysoko, tak nadal są
Sofia - najważniejsze! Wspaniali ludzie poznani zimą 2020/2021 z Madery
nie uciekli. Bo i dokąd?
Marcelo!
Piotrek!
z Sofią jedziemy sprawdzić dokąd da się najwyżej wjechać szosówką
ale nie popędzajcie z tym sprawdzaniem, trochę poodpoczywać też trzeba
i tamdadadam... najwyższy asfaltowy punkt na wyspie (tam przy tej białej kulce)
ma 1818 metrów. Czyli tak jak miał.
na dachu Madery

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz