Powrót na Maderę łaskotał w serduszko jak powrót do domu. O, w tej piekarni kupowaliśmy bułeczki z batatami. Tutaj jadłam dobre risotto z krewetkami. Przy rondzie znów siedzi pan ze straganem bananów, uważaj, bo jak ostatnio powiedziałem, że pięć, to dostałem pięć kilo, a nie pięć sztuk. Na zakręcie w szkole nauki jazdy nadal stoi motocykl z wypchanym motocyklistą. We włoskiej knajpie telefon sam połączył mi się z zahasłowanym wifi. A lunch dnia ciągle kosztuje 6.80 euro. I tak dalej. Ziemia pachnie znajomo. Trawa i drzewa wyglądają znajomo. Klify są tak strome jak były. Tylko ulice wyremontowane, mniej dziur straszy moje cienkie opony. Z radości, że znowu, że tutaj, że Madera, wybaczyliśmy TAPowi (czyli portugalskiemu LOTowi) pewną niefrasobliwość, ale tak bywa jak leci się z międzylądowaniem (akurat w Lizbonie) i samolot z Warszawy wyleci z większym opóźnieniem niż ma się czasu na przesiadkę... W efekcie zostały nam przerezerwowane bilety na lot siedem godzin później i zamiast w niedzielny wieczór, lądujemy nad ranem w poniedziałek, a do apartamentu (pierwszego z serii) docieramy po trzeciej polskiego czasu (polskiego czyli tego, w którym wstaliśmy koło siódmej, by koło 10 opuścić nasze warszawskie mieszkanie).
 |
Ribeira Brava - najlepsze w tej części świata brownie na swoim miejscu. Uff. |
 |
Funchal - miasto ciągle dobrze widać z punktu widokowego |
 |
Ribeira Brava - zjazd do miasta dalej stromy |
 |
Camara de Lobos - za motocyklistą na zakręcie, za restauracją z wystającą z szyldu wiolonczelą, przed przystankiem, za którym jest krótki zjazd (żeby potem dalej podjazd) |
 |
Cabo Girao - jeden z najwyższych europejskich klifów nie urósł nawet o centymetr! |
 |
Piotrek - a ten pan jak się nie uśmiechał, tak się nie uśmiecha |
 |
szczyty wzniesień - jak były daleko i wysoko, tak nadal są |
 |
Sofia - najważniejsze! Wspaniali ludzie poznani zimą 2020/2021 z Madery nie uciekli. Bo i dokąd? |
 |
Marcelo! |
 |
Piotrek! |
 |
z Sofią jedziemy sprawdzić dokąd da się najwyżej wjechać szosówką |
 |
ale nie popędzajcie z tym sprawdzaniem, trochę poodpoczywać też trzeba |
 |
i tamdadadam... najwyższy asfaltowy punkt na wyspie (tam przy tej białej kulce) ma 1818 metrów. Czyli tak jak miał. |
 |
na dachu Madery |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz