![]() |
#1 |
![]() |
#2 |
![]() |
#3 |
Jagodzianki już nawet nie pamiętam, zresztą z Rzeszowa pamiętam głównie przebudzenie dawnej Natalki żądnej krwi kilometrów, jak za starych dobrych czasów Tour de Google. Trzy tygodnie (a właściwie 23 dni, czyli cztery weekendy) to zde-cy-do-wa-nie za długo jak na rywalizację kto wykręci jak najwięcej, olewamy ją ciepłym smarem i bez sentymentów. Kiedy jednak na początku trzeciego tygodnia okazuje się, że prowadzę w kategorii dziewczyn zaczynam planować weekend i to planować z rozmachem - i TdG kończymy mocnym akcentem: 250 km i ponad trzy tysiące metrów w pionie po żółtą damską koszulkę, a przy okazji wpada też ta w grochy.
![]() |
udało się! |
A w trasie wyglądało to tak:
![]() |
cieeeeeeeeeepło! |
![]() |
jem żeby jechać czy jadę żeby jeść? |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz