No dobra, ile można gadać o jedzeniu, prawda? Ja rozumiem, o ciasteczkach / pierniczkach / serniczkach / babeczkach / czekoladkach / pralinkach / muffinkach / tartach / biszkoptach można cały czas. Ale o przekąskach wytrawnych? No właśnie. Dłuższy weekend w Maladze to oprócz jedzenia było też zwiedzanie. Pojechaliśmy do Frigiliany, białej wioski, ponoć jednej z najładniejszych w Andaluzji. Nie ma co dużo gadać, zdjęcia bronią się same, a do gadania dużo nie ma.
![]() |
Fri: pierwsze wrażenia, pełne słońce, biały tynk, pięknie |
![]() |
widok podczas wspinaczki, żeby podziwiać w pełnej okazałości panoramę białego miasta |
![]() |
na górze zrobiliśmy w tył zwrot: drogę zagrodziły nam dwa osiołki. Luzem. |
![]() |
biało-niebiesko |
![]() |
biało-niebiesko-żółto-zielono-czerwono czyli google'owo |
![]() |
my |
![]() |
miasteczko, widok na stronę z czasów arabskich |
![]() |
dość krokietów i tortilli? to może pierogi, kiełbaska i barszczyk? |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz