Są takie przejazdy, które po prostu trzeba zrobić. Takie, że jak się ich nie pojedzie, tu i teraz, to będzie się żałować do końca życia. A jak się pojedzie, to będzie się wspominać i puszyć -
pojechałam, dałam radę. Tak, czasem są. Ale czasem też ich nie ma i kiedy ich nie ma, to trzeba sobie taki zaprojektować :-) Przed Państwem: rowerowa Chorwacja, odcinek trzeci, the epic ride, reżyseria: Piotr Be, aktorzy: Natalia eS i Piotr Be.
 |
plan był prosty - podjeżdżamy pod górkę, wjeżdżamy, zjeżdżamy,
wracamy do domu, jednak Diabeł tkwi w szczegółach.
"Górka" to to wysokie bydle na zdjęciu powyżej - uchwycony pierwszy
moment, kiedy zamigotała nam na horyzoncie i trochę przeraziła
swoim ogromem (co innego wiedzieć, że to 1800 m npm, co innego
widzieć). |
 |
dalej, "podjeżdżamy po górkę" to bynajmniej nie było 10 km po płaskim, tylko 50 po górach. Choćby tutaj - zaraz zjeżdżamy do mostku, żeby przekroczyć rzekę i potem wjechać kolejne 200 metrów. I tak cały czas. |
 |
rzeczony mostek |
 |
przyjemności (długi zjazd) przed nami
|
 |
przyjemności za nami - jesteśmy w Makarskiej i zbieramy siły i psyche na długi podjazd |
 |
podjazd ma 35 km i prowadzi z poziomu morza na 1762 m npm |
 |
jeden z pierwszych przystanków |
 |
asfaltowa droga na szczyt prowadzi przez Park Przyrodniczy Biokovo; do parku trzeba kupić bilety wstępu, rowerzyści mają 50% zniżki |
 |
o o o, toto w oddali, ten maszt, to nasz szczyt, tu widzimy go po raz pierwszy (maszt dobudowano, bo bez niego Sv. Jure był drugim najwyższym wierzchołkiem Chorwacji, z nim jest pierwszym) |
 |
pod koniec długo droga jest płaska, co wprowadza mnie w przerażenie - kilometrów ubywało, ale metrów nie, czyli zapowiadało się ostro w końcówce, tu widać początki końca |
 |
maszt coraz bliżej |
 |
ostatnie 2 km, ostatnie 200 metrów, zatem średnie nachylenie 10%; jedne z trudniejszych 2 kilometrów w życiu, psychiczna rzeźnia... ale przecież nie skończę podjazdu tutaj, jak to potem będzie na Stravie wyglądało? |
 |
na dachu świata Chorwacji |
 |
panorama w stronę morza |
 |
widoki w stronę morza |
 |
i panorama w drugą stronę |
 |
i widok tamże. zasłużyliśmy na przerwę, dla niepoznaki robimy zdjęcia |
 |
the EPIC ride |
 |
po zjeździe było głosowanie - czy zamknąć pętlę i wrócić z Makarskiej na rowerze (głosów ważnych: 1, głosująca: NS), czy wrócić autobusem (głosów ważnych: 1, głosujący PB). Że głos rozsądku ponoć rozstrzygający w przypadku remisu, udaliśmy się na przystanek, gdzie po kwadransie oczekiwania (i regeneracji) kierowca odmówił zabrania nas z rowerami na pokład... Muszę przyznać, że mimo że wcześniej chciałam jechać, to teraz to było jak lewy sierpowy od życia. Już zdążyłam wejść w tryb "odpoczywam i leżę do góry brzuchem, nicninerobiąc", a tu każą jechać, i to nie byle co - bo daleko, bo pagórkowato, bo zmierzch się szybko zbliża. Przed nocą zdążyliśmy, Piotrek nadał tempo odpowiednie, na deser pod samym domem czekała nas (jak co dzień) 20% ścianka [zdjęcie z któregoś poranka, poranki są bardziej fotogeniczne]. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz