czwartek, 14 maja 2020

[jezioro Czorsztyńskie] ułańska fantazja pijanego planisty

Najpierw wzdłuż Dunajca, a potem dookoła jeziora Czorsztyńskiego biegnie ścieżka rowerowa Velo Dunajec. Niby fajnie i na mapie wygląda idealnie, czy to na szosową przejażdżkę, czy na rekreacyjny piknik z dziećmi. Bliższy rzut oka na profil dziwi - nie jest płasko, trasa biegnie w górę i dół. Dla mnie fajnie, gorzej gdybym miała ciągnąć przyczepkę, i to jeszcze na przykład na rowerze trekkingowym. Zoom plus plus i dziwi też ślad ścieżki - w lewo, w prawo, kąt prosty w lewo, agrafka, trochę płaskiego, nagły zakręt o dziewięćdziesiąt stopni i kilkunastoprocentowy podjazd. Potem stromy zjazd zakończony ostrym skrętem i wreszcie kawałek płaskiego, ale wijący się jak prawilna górska serpentyna. Trasa jest niewyprofilowana, za to porządnie wybarierkowana, do tego wąska, a zakręty szalone i częste. Zastanawiam się dla kogo została zbudowana. Ale właściwie to i tak nieważne, bo widoki takie, że wybacza się wszystko.
pierwszy raz na Velo Dunajcu to dzień podróżny.
Trafiamy na złotą godzinę i to jest miłość od pierwszego wejrzenia.
jest mi też trochę smutno, bo wiem, że widziałam raz, ale już widziałam
najpiękniej. Nigdy nie będzie lepiej, nie będzie piękniej.
złota godzina jest niestety krótka, raczej krótsza niż sześćdziesiąt minut
widok na jezioro prawie że z naszego domku (300 metrów dalej)
jeden z nielicznych płaskich kawałków przy samej tafli wody 
wije się ta ścieżka, wije
w trochę innej odsłonie
i jeszcze innej
i innej
krótka przerwa na zaporze wodnej
wydaje się w miarę płasko, ale to stromy kawałek, na którym wielu
nieszosowców rowery wprowadza
wąsko
zakręciaście
barierkowo
ale ładnie
jezioro w całej okazałości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz