ale i tak jeżdżenie w deszczu do wielkich przyjemności nie należy, dlatego dojazd na wakacje, i tak podzielony już na kilka etapów (czwartek wieczorem do Brzeszcz, piątek wieczorem do samej granicy austriackiej, sobota przez całą Austrię do Jerzens, miasteczka, o którym zapewne nikt nie słyszał, ale dzięki temu jest w nim cicho - kiedy w kościele nie biją dzwony, ładnie i przyjemnie), dostaje jeszcze jeden przystanek - i korzystając z okna pogodowego sobotnią pętlę rowerową odhaczamy nad Dunajem. Wydawać by się mogło, że skoro ścieżka prowadzi nad rzeką, to musi być płasko, ale na okolicznych hopkach zdecydowanie jest gdzie wyrobić odpowiednie przewyższenie.
 |
ścieżka jest piękna, widoki tip top |
 |
rzeka sobie płynie i płynie, a kolarz jedzie i jedzie |
 |
a jak mu się znudzi po płaskim, to odbija hop w bok i znów jest ciężko |
 |
z cyklu: powiedz, że jesteś w Austrii, nie mówiąc, że jesteś w Austrii |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz