wtorek, 23 sierpnia 2022

[Kopenhaga] miasto, któremu daję się zaskoczyć

Z pięciu dni kopenhaskich dwa były rowerowe, dwa muzealne, a jeden spacerowy. Na piechotę ciężko wyrobić tyle kilometrów co na dwóch kółkach, ale dzielnie staramy się, by było ich jak najwięcej i by z nawiązką zwróciła nam się czterdziestoośmiogodzinna Copenhagen Card. Pełna lista odhaczonych w weekend atrakcji:

  • Duńskie Centrum Architektury
  • pałac rodziny królewskiej - Christiansborg - pokoje gościnne, podziemia, kuchnia
  • <cynamonka>
  • Muzeum Designu
  • Muzeum Sztuki Nowoczesnej
  • sklep Lego
  • Ogrody Tivoli (i balet!!! Na świeżym powietrzu, krótki, bo krótki, ale moi cudowni towarzysze podróży nie marudzili i dali obejrzeć!)
  • Muzeum Narodowe, a w nim przede wszystkim wystawa o Wikingach
  • Kościół Najświętszego Zbawiciela z zakręconymi schodami dokoła wieży
  • Wolne Miasto Christiania
  • Muzeum Rekordów Guinessa
  • okrągła wieża Rundetaarn
  • Muzeum Robotników z lat 50.
  • <cynamonka>
  • Cisternerne - galeria sztuki w podziemnych cysternach wody pitnej.

o tym już trochę było w poście jedzeniowym - tak, to jest właśnie owe składane
trzy i pół metra kwadratowego, w którym ludzie chcą podbijać Księżyc i w którym
dwóch śmiałków spędziło ze sobą na Grenlandii dwa miesiące.
Nie wyobrażam sobie jak silna musi być ta iskierka zdobywcy i podróżnika,
żeby zdecydować się na coś podobnego - takiego Piotrka dajmy na to
całkiem lubię, ale chyba po pół dnia siedzenia razem na tak małej
przestrzeni miałabym ochotę go zagryźć, a co dopiero kogoś obcego po roku...
główna atrakcja Duńskiego Centrum Architektury - szybki powrót z pięter
wystawowych na parter. Polecam wszystkim dużym dzieciom!
Christiansborg - o najważniejszym pomieszczeniu w pałacu, czyli kuchni, już
było, ale i sala z kolorowymi (chyba całkiem współczesnymi, ale ilustrującymi
wydarzenia historyczne) arrasami niczego sobie
Muzeum Sztuki Nowoczesnej: policz Ciasteczkowe Potwory
Muzeum Sztuki Nowoczesnej: jak to w takich muzeach bywa, dużo dziwnych
instalacji. Najlepszym doświadczeniem był chyba spacer po małym, całkowicie
ciemnym, papierowym labiryncie - kilka minut powolnego tuptania noga za nogą,
macanie prawą ręką, czy nadal trzymamy się prawej strony i ta wielka
niepewność, gdzie ja jestem i dokąd ja idę
Muzeum Sztuki Nowoczesnej: praca pod tytułem "rodzeństwo"
budulec nowoczesny, ale już nie muzeum, a sklep - klocków Lego
Ogrody Tivoli - miejsce tak kiczowe, że aż przyjemne.
To park rozrywki (rollercoastery, karuzele, kolejki) wśród drzew, stawów, knajp.
między muzeum a muzeum: metro
z Muzeum Narodowego (tego z Wikingami) moje ulubione zdjęcie to to
z wystawy zabawek
Kościół Najświętszego Zbawiciela - na wieżę długo idzie się klatką w środku,
ale na koniec wychodzi się na te 
pokręcone schody
a ku ku!
widok z góry całkiem całkiem
z góry wszystko nabiera regularnych prostokątnych kształtów
Wolne Miasto Christianię odwiedzamy z Piotrkiem, kiedy Franek czyta
o Wikingach. To przedziwna dzielnica, a właściwie osiedle o statusie niezależnej
społeczności. Jego początki sięgają lat 70., kiedy squatersko-hippisowskie
grupy zajęły opuszczone wojskowe koszary. Potem były niekończące się
przepychanki z władzami, dotyczące głównie sprzedaży miękkich narkotyków.
Christiania dzisiaj jest pełna uśmiechniętych ludzi, straganów z używanymi
sukienkami i haszyszem, roślin, alternatywnej kultury i - oczywiście - rowerów.
Jej mieszkańcy stosują się do własnego "kodeksu" praw - zabronione jest używanie
samochodów, broni, kamizelek kuloodpornych i ciężkich narkotyków, kradzieże;
nie wolno robić zdjęć miejscowym oraz... biegać (osobę, która biegnie p
terenie osiedla, podejrzewa się o bycie złodziejem lub... policjantem)
następne w harmonogramie było Muzeum Rekordów Guinessa, gdzie po
raz kolejny jestem zaskoczona kreatywnością ludzi, w jakich kategoriach
rywalizują. Jedną z nich jest liczba podwiązek zdjętych zębami w ciągu
jednej minuty. Rekord wynosi 26.
okrągła wieża Rundetaarn zaskoczyła mnie z kolei brakiem schodów
(ale ja łatwo daję się zaskoczyć w Kopenhadze!). Podchodzi się ślimaczą 
rampą.
Cisternerne - galeria sztuki w cysternach wody pitnej rozczarowała...
bo pomysł bardzo dobry, ale wykonanie po prostu nudne - na tak
dużej przestrzeni, jaką artyści mieli do dyspozycji można było poszaleć,
a głównym motywem są wirujące kółka ze sznurka oraz kręcące się
sukienki (białe i czerwone)

Aha, kącik architektoniczny, głównie z dnia spacerowego. Miasto - bo jakżeby inaczej - bardzo różnorodne, trochę nowoczesne, trochę nie. I to by było na tyle, tak Państwu za uwagę (tak to po duńsku dziękuję).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz