Weekend 12-13 maja był wyścigowy. W sobotę -
Ekiden, firmowa sztafeta maratońska; dla mnie, z racji przynależności do super szybkiej drużyny, najważniejszy start sezonu, do którego przygotowywałam się przez ostatnie cztery miesiące. Jak to działa? Sześć osób po kolei pokonuje dystanse sumujące się do pełnego maratonu: 7 z hakiem, 10, 10, 5, 5, 5. Żeby liczyć się w klasyfikacji drużynowej firm trzeba wystawić przynajmniej dwie dziewczyny, czyli w praktyce dokładnie dwie dziewczyny, każda biegnąca piątkę. W pracy mamy trzech *naprawdę* szybkich chłopaków, dwóch Ironmanów i jednego maratończyka, do tego ja, dobrana koleżanka i Piotrek, który sprawdził się znakomicie. Nasze wyniki:
- Pędziwiatr 1. - 7.195 km - 27:42 - tempo 3:51/km - łącznie 27:42
- Pędziwiatr 2. - 10 km - 37:35 - tempo 3:45/km - łącznie 1:05:17
- Pędziwiatr 3. - 10 km - 36:33 - tempo 3:40/km - łącznie 1:41:50
- koleżanka - 5 km - 28:27 - tempo 5:41/km - łącznie 2:10:17
- ja - 5 km - 23:06 - tempo 4:37/km - łącznie 2:33:23
- Piotrek - 5 km - 19:30 - tempo 3:54/km - łącznie 2:52:53
 |
TEN moment, na który czekałam od kilku miesięcy, biegając przy
-10 stopniach i prószącym śniegu lub upale, kiedy bolało, kiedy się nie
chciało, kiedy było tak bardzo ciężko, a trening tak bardzo długi
i tak bardzo wymagający |
I kiedy zapowiadało się na niedzielny relaks, chill, balkon, leżak i drinki z palemką, Trenejro zaproponował niedzielny
chill podczas świętokrzyskiej edycji
Rajdów dla Frajdy. Chill zaczął się zatem pobudką o 6 rano, dojazdem do Trenejra, pakowaniem rowerów do samochodu, jazdą do Daleszyc, skąd ruszyliśmy po odprawie technicznej o 11. 117 kilometrów trasy, w wariancie niemazowieckim, czyli niepłaskim. Hopka tu, hopka tam i przewyższenia nazbierało się prawie kilometr. Tym bardziej średnia 30 km/h cieszy! Chociaż oczywiście to bardziej zasługa Trenejra, bo to jego tylne koło jest jedynym, co pamiętam z tego wyjazdu. No może jeszcze asfalt. Na mecie meldujemy się w 2/3 stawki (koło 40. miejsca), ale w 3/5 stawki kobiecej (3. miejsce), co zostaje uhonorowane moim pierwszym pucharem rowerowym. Poniżej kilka zdjęć ze strony organizatora - i bardzo dobrze, że są, mogę teraz obejrzeć widoczki i gdzie my właściwie jechaliśmy, bo serio pamiętam tylko to koło, koło, koło, asfalt, koło...
 |
10:50. Gotowi! |
 |
Zaczynamy! Dream team z uśmiechniętym Trenejrem-Pociągowym na
czele. |
 |
jedziemy sobie |
 |
Dam radę, dam radę! Szczyt hopki już niedługo! |
 |
Naprawdę niedługo... |
 |
Koleżanka w niebieskim kasku skończyła na 2. miejscu w zaszczytnej
klasyfikacji płci pięknej. Była tego dnia nie do pokonania, gratki! |
 |
uśmiech przez łzy |
 |
nie umarłam |
 |
trochę żarcik... |
 |
...ale taki namacalny żarcik |