wtorek, 1 maja 2018

[Bielsko] na mozzarello-pomidorowe lody do Bielska

plany można mieć, ale nie zawsze wszystko według planów wychodzi,
niestety. Nasz na trzeci dzień rowerowej majówki u babci był dość
ambitny, ale - okazało się, że niektórzy nie mają siły
(mała największa zębatka z tyłu, bo z przyczyn technicznych nie udało
nam się zamontować nowej - "górskiej" - kasety, gorąc, wiatr, pewne
przeholowanie dzień wcześniej), więc jednak na spokojnie. Najpierw
Czechowice-Dziedzice (i zakup biletów), potem Bielsko-Biała. Zdjęcie
z Reksiem, prze-pysz-nias-ty obiad we włoskiej knajpce (niespieszny,
w końcu robimy taki trochę recovery day) i...
... lody!
mozzarello-pomidorowe lody smakują, hmm, mozzarellą i pomidorami.
Dziwne, dobre.
z BB wracamy do CD. Ścieżka rowerowa generalnie trochę gorszej
jakości (płyty betonowe etc.) i miejscami gorzej oznakowana, ale też
z fantastycznymi kawałkami jak ten wzdłuż Białej.
z Czechowic jedziemy nad Jezioro Goczałkowickie. Wstyd przyznać, bo
w okolicy byłam tyle razy, ale nad jeziorem nigdy (chyba że we wczesnym
dzieciństwie), a miejsce świetne - długi deptak z ławeczkami, dużo
spacerujących, rolkujących, rowerujących. Może to też ta pora roku, że
wszystko jest dobrze, wszystko jest piękne?
ostatni punkt - Pszczyna. Piotrek tradycyjnie szuka na komórce
najlepszych lodów w mieście, ja tradycyjnie miejsca, gdzie można zrobić
rowerom fotkę. Dzień jak co dzień, lody bez szału.
relive

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz