niedziela, 6 maja 2018

[Warszawa] gorący olej jest... mmm... gorący

Pozazdrościli Sycylijczykom i postanowili zrobić swoje. Liczba mnoga w pełni zasłużona, bo jak raz cannoli są bardziej Piotrkowe niż moje! Najpierw dzielnie rozwałkowywał nie-do-rozwałkowania ciasto (ach, jakbyśmy mieli przystawkę do makaronu do Kicia, co by to było za życie). Potem nie mógł patrzeć na moje próby smażenia, a dokładniej próby zdejmowania podsmażonych już trochę rurek z metalowych walcowatych foremek nieporęcznymi silikonowymi szczypcami, które czasem kończyły się rozpryskiwaniem gorącego oleju po całej płycie grzewczej (a niektóre krople znalazły się i na mojej ręce), i uzbroiwszy się w koszulę z długim rękawem i rękawiczki rowerowe, przejął trudną misję. Mnie zostało przygotować krem i udekorować. Wynik: 6/10.
nasze, en face
nasze, z profilu
ich, dla przypomnienia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz