Jeszcze niedawno trzeba było dużo odwagi (a może szaleństwa lub deficytu adrenaliny), a do tego wspinaczkowych umiejętności, żeby porwać się na Szlak Króla. Zbudowany na samym początku XIX wieku przez robotników - więźniów, służył dzielnie przez lata (początkowo do transportu materiałów do budowy zapory wodnej), ale z upływem czasu stawał się coraz bardziej dziurawy i spróchniały. Gdy dodamy do tego jego charakterystykę - wąskie, metrowe, niezabezpieczone półki wystające z pionowych skał, wyjdzie nam, że był śmiertelnie niebezpieczny. Nic w tym zatem dziwnego, że z początkiem XX wieku zamknięto go i otwarto dopiero po wyremontowaniu, co w tym przypadku oznaczało wybudowanie na nowo.
 |
teraz trasą można spokojnie biegać, a nawet jeździć rowerem, ale gdyby nie
było tej barierki, a co druga deska by się rozpadała... |
 |
w tle widać zarówno starą (niżej), jak i nową trasę (wyżej) |
 |
na wejściu dostaje się kask, w którym obowiązkowo należy być |
 |
pierwszy szlakiem przeszedł król (Alfonso XIII, stąd też jego nazwa). I pomyśleć,
że miał takie widoki jak ja dzisiaj... |
 |
(trzęsący się) most - najfajniejsza część szlaku |
 |
dla takich widoków warto |
 |
cała trasa - od wyjścia z autobusu (który zawozi nas ze stacji kolejowej na początek szlaku) do wejścia do pociągu to osiem kilometrów przyjemnego spaceru |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz