niedziela, 1 grudnia 2019

[Tajlandia] wolny jak Taj

Thai po tajsku znaczy wolny, czyli Tajlandia to kraj wolnych ludzi, a nazwa ta funkcjonuje odkąd państwo działa jako monarchia konstytucyjna (wcześniej jako Syjam). Swojego króla Tajowie kochają i szanują. Król nie podlega krytyce, kropka. Nie wolno z niego żartować, kropka. Z psa króla też lepiej nie żartować, o czym boleśnie przekonał się pewien turysta i będzie przekonywał się dalej, przez najbliższych kilka lat, w więzieniu. A właśnie, więzienie. Grozi ono również na przykład za zmięcie banknotu z podobizną króla. Także ten, najlepiej chyba temat omijać.
lotnisko - pierwsze spotkanie z królem. Na stoliku książka, do której można
wpisać pozdrowienia lub życzenia.
Podobnie jak w Kambodży każdy dzień tygodnia ma w monarszej etykiecie
przypisany kolor. Żółty zarezerwowano dla poniedziałków, bo wtedy urodził
się władca Tajlandii.
galeria handlowa.
W kinie nie byliśmy, ale czytałam, że przed seansem odgrywany jest hymn
narodowy.
hotel.
Wchodząc do królewskiego pałacu trzeba ubrać się godnie, tak jak do
buddyjskiej świątyni, czyli zakryć kolana i ramiona.
na szczęście od czasu do czasu, w swoje urodziny lub święta państwowe, król
uniewinnia niektórych skazanych za obrazę jego majestatu, głównie turystów.
Monarcha (ten lub poprzedni) jest zapalonym kolarzem. Kiedy jednak jego
zdjęcie w stroju sportowym pojawiło się na facebooku, król groził serwisowi
pozwem za publikowanie obraźliwych zdjęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz