czwartek, 26 grudnia 2019

[Malaga] to churros or not to churros

Gdybym zakończyła dzisiaj moją blogową pisaninę, mielibyśmy piękną kompozycję klamrową, bo i pierwsze, i ostatnie posty byłyby o Maladze. Pierwszy raz przyjechaliśmy tu na początku grudnia 2016 i w związku z tym nie wiem o czym pisać. Bo chciałabym o białych miasteczkach, ale o tym już było. Chciałabym o obchodzeniu tutaj świąt, ale o tym też już trochę było. No i chciałabym o churrosach, ale o tym też już. Jedyny nowy element to rowery (a jest tu gdzie jeździć, o jest) i o nich będzie.
wtedy: odwiedziliśmy Frigilianę, post
teraz: wznosimy się na wyżyny kreatywności, żeby pogodzić wyjazd rodzinny
z rowerami. Dojeżdżamy do Mijas, białego miasteczka, by spotkać się
z resztą ekipy, pochodzić, zjeść obiad (a stamtąd rowerami/autobusem do
Fuengiroli i rowerami/kolejką powrót do Malagi). W Andaluzji białych
wiosek (pueblos blancos) jest mrowie. Wyczytałam, że jest też jedna niebieska,
Juzcar, wioska Smerfów (na liście "do odwiedzenia").
wtedy: post
teraz: niby przygotowałam się nieźle. Wiedziałam, że 22 grudnia odbywa się
świąteczna loteria El Gordo, w której do wygrania są miliony euro (zwycięski
los: 26590). Że rolę opłatka pełni turrón - migdałowo-miodowy nugat. Że 24.
po uroczystościach ulicznych (przegapiliśmy wracając z Mijas?) rodziny
zasiadają do wspólnej kolacji (zdecydowanie nie postnej, jest szynka, są owoce
morza, rosół, różne ryby, pieczone jagnię lub prosie i migdałowe ciasto
drożdżowe). Mimo to zaskoczyło mnie, że prawie wszystkie restauracje
w Wigilię były zamknięte - a my głodni i chętni na tradycyjną hiszpańską
paellę. Niestety - po dobrej godzinie czy prawie dwóch tułania się od
knajpy do knajpy (albo zamknięte albo brak miejsc albo menu świąteczne
45 euro od osoby), gdy już już mieliśmy zawracać do domu na kanapki,
znaleźliśmy czynną restaurację hinduską i grana była wigilijna Korma.
Smakowała jak nigdy.
co się odwlecze, to nie uciecze. Zamiast paelli wigilijnej, paella bożonarodzeniowa.
wtedy: post
teraz: wylądowaliśmy w tej samej churreri, tym razem przysmaki biorąc na
wynos (tabelka z przelicznikiem ciastek na euro rozkoszna). Oprócz tego
próbujemy lokalnych tejeringos - z ciasta przypominają churrosy, ale wręcz
ciekną tłuszczem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz