Być może jestem nudna, ale Madera jest turbo-hiper-ekstra-mega-stroma. Płaskiego nie ma i nawet już zapomnijmy o jeżdżeniu rowerem (czy jego wprowadzaniu, hehehe) czy samochodem (niech żyje automatyczna skrzynia biegów, tutaj, raczej), ale przecież jest jeszcze jeden środek transportu, który lubi płasko, a przynajmniej na chwilę, no może chwilę liczoną w kilometrach długości i metrach szerokości. Chwilę, która niezbędna jest samolotowi do bezpiecznego startu i lądowania. Lotnisko (notabene imienia najsłynniejszego Maderczyka, Christiano Ronaldo) zbudowano ponad pięćdziesiąt lat temu i przez trzy dekady zdobywało famę jednego z najniebezpieczniejszych na świecie, a to za sprawą krótkiego pasa rozbiegowego (długości zaledwie 1600 metrów, dość szybko wydłużonego do 1800), na którym lądowanie możliwe było tylko w jednym kierunku! Zdarzały się katastrofy, a stery powierzano tylko wytrawnym i doświadczonym pilotom, ale długo nie widziano rozwiązania (halo, halo, czy już mówiłam, że na Maderze jest super-ekstra-stromo, bez odbioru). Aż do roku 2000, kiedy architekci wzięli się na dobre do roboty i wyrysowali 180 filarów wysokich na 70 metrów jako oparcie dla przedłużenia pasa startowego. Projekt został kilkakrotnie wyróżniony, w tym nagrodą za niesamowite konstrukcje,
Outstanding Structure Award (polecam przejrzeć
listę nagrodzonych na wikipedii, wszyscy laureaci udowadniają, że dla człowieka nie ma nic niemożliwego).
 |
standardowa droga nad samo morze: 1.3 km średniego nachylenia 11.3%
|
 |
płaskie nadmorze, hę?
|
 |
widok z Cabo Girão |
 |
Cabo Girão, ten najwyższy klif, słynie przede wszystkim z tarasu ze szklaną podłogą - można wejść i spojrzeć, co znajduje się 600 metrów pod naszymi nogami |
 |
jedna z dwóch plaż dotąd, które widzieliśmy (ta rozciągała się na całe dwieście metrów...) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz