Od drugiego dnia zabraliśmy się rowerowo za Maderę na poważnie - w sobotę przylecieliśmy i wieczorem izolowaliśmy się w oczekiwaniu na ujemny wynik koronatestu, a od niedzieli hulaj rower, płasko nie ma. Na pierwszy ogień poszedł najwyższy asfaltowy punkt na wyspie, a bodajże trzeci szczyt w ogóle - Pico de Arieiro i tym samym dopisał się do naszej listy najdłuższych podjazdów na miejscu czwartym. W tej chwili TOP 6 wygląda zatem następująco:
- 2164 metry - Tajlandia - Doi Inthanon - z 360 m npm na 2524 m npm
- 1756 metrów - Włochy, Sycylia - Etna od północy - z 74 m npm na 1830 m npm
- 1750 metry - Włochy, Sycylia - Etna od wschodu - z 174 m npm na 1924 m npm
- 1742 metry - Portugalia, Madera - Pico de Arieiro - z 48 m npm na 1790 m npm
- 1682 metry - Chorwacja - Sv Jure - z 0 na 1682 m npm
- 1645 metry - Włochy - Blockhaus - z 252 m npm na 1897 m npm
a dalej długo długo nic.
Zanim jednak obfotografowaliśmy się na szczycie, trzeba było swoje podjechać.
po kilku kilometrach jazdy i kilkuset metrach wspinaczki wyjeżdżamy z terenu zamieszkałego i dalej jest tak jak na zdjęciu - my, droga, natura i z rzadka auto |
![]() |
nieustannie jednak jest z nami nachylenie drogi - najpierw niesympatyczne, potem sprzyjające |
![]() |
teraz nachylenie sprzyja, a ta droga po prawej, tam niżej, to nasz cel |
![]() |
nie, nie, to cały czas Madera, a nie Cypr, ale na zdjęciach lepiej się wygląda podjeżdżając bliżej fotografa, a że nic tu prawie nie jeździ, to na chwilę można lewą stroną |
fotka zrobiona blisko szczytu - jakby się dobrze przypatrzeć, widać na nim kulo-cel |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz