Dzisiaj będzie o pierwszym powrocie i miejscu, które najpierw zdążyliśmy odwiedzić rowerem, ocenić, że w tym konkretnym zakątku wyspy dwa kółka to tylko przeszkadzają, a wreszcie wrócić na spacer (pieszo ten spacer, uwaga, pieszo). Wschodni cypel Madery - São Lourenço. Niedużo mam do komentowania, zdjęcia powinny mówić same za siebie.
 |
tu po raz pierwszy wyłania nam się na oczy cypel (a raczej pakiet cypel + dwa wyspiątka) |
 |
jest coraz bliżej
|
 |
i najbliżej jak można podejść z rowerem - zaraz tu zaczyna się szlak pieszy, który dość dokładnie zostanie udokumentowany w drugiej części posta |
 |
widok z cypla na zachód, trochę nie na temat, ale jeden z dotychczas najładniejszych widoczków żal byłoby pominąć |
Obejrzeli, popatrzyli i wrócili - São Lourenço pieszo sprostało oczekiwaniom. Dziewiczy teren, pojedynczy turyści na szlaku (być może ich nie za duża liczba łączy się z umiarkowanie słoneczną pogodą, można było wybrać dowolny inny dzień na ten spacer, byłoby jeszcze ładniej), otwarta przestrzeń, duża ekspozycja i trochę schodów do podejścia, dzięki czemu widać daleko, a widać pięknie...
 |
pięknie, nie?
|
 |
tego typu szlak ma cztery kilometry w jedną stronę (tzn tak naprawdę trochę mniej, ale potem można podejść na jeszcze jeden niski szczyt, z czego skwapliwie korzystamy) |
 |
a z licznych punktów widokowych widać na przykład tak
|
 |
podłoże i kolory zmieniają się dosłownie co kilka metrów; bywa czerwono, brązowo, pomarańczowo, zielono, szaro |
 |
bywa po schodach (częściej), bywa bez
|
 |
to właśnie to bonusowe podejście - warto było!
|
 |
i jeszcze wystająca z wody skałka
|
 |
a na koniec fotka najładniejsza (a przynajmniej zdaniem modelki ;-))
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz