czwartek, 27 maja 2021

[Stary Sącz] tam urodziła się moja mama

W Rzepiskach oprócz świetnego fotografa mieliśmy świetny widok z okna. To on nas budził, to on ukajał nerwy podczas trudnego spotkania, bo wystarczyło podnieść głowę znad laptopa i od razu wracał spokój ducha. To on również wprowadzał nas w wieczorny relaks (ewentualnie wieczorną turę spotkań ze Stanami).
W weekendy zachłysnęliśmy się za to wolnością jaką daje auto - mogąc się łatwo przemieścić, nie trzeba przecież zaczynać pętli w miejscu noclegu, można podjechać pół godziny na zachód lub wschód, a pół godziny samochodem to w górach odpowiednik snucia się rowerem pół dnia i zupełnie nowe tereny. Najbardziej przypadły nam do gustu te w okolicach Nowego i Starego Sączą - drogi tu są puste, gładkie, podjazdów nie brakuje, a trawa na poboczu się ściele po horyzont, czego chcieć więcej?
Szczepimy się w podróży powrotnej, zbaczając raptem parę kilometrów z trasy, w Moszczenicy. Związana z tym całkiem zabawna historia, bo opowiadam przyjacielowi, że uprawiamy turystykę szczepionkową, że na Mazowszu na mrna czeka się siedem tygodni, że jedziemy do takiej malutkiej miejscowości, taki zapadły kąt, nie ma szans kojarzyć go bez map. Rozmawiamy przez messengera, ale kiedy kończę pisać nazwę tej miejscowości, to wręcz czuję, jak na łączach zapada niezręczna czyta. Pojawia się ikonka nowej wiadomości. Tam urodziła się moja mama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz