niedziela, 2 maja 2021

[Teneryfa] prawo nieużywanych mięśni

W drodze powrotnej dostaliśmy na lotnisku do wypełnienia formularz dla turystów. Dobrowolny, ale skoro samolot pół godziny opóźniony, to czemu nie? A po co tu, a dokąd dokładnie, a kiedy, a za ile, a co robili, no takie tam pytania prześwietlające przybyszów z każdej strony. Najdziwniej czuliśmy się w sekcji, w której trzeba było zaznaczyć typy aktywności i atrakcji, którym się taki turysta (czyli że my) oddawał podczas pobytu na Kanarach. Plaża? Nie. Opalanie? Nie. Drinki z palemką? No, nie. Imprezy i koncerty? Nie, czy wszystko robiliśmy dobrze? Oglądanie wielorybów? Wjazd kolejką na wulkan? Pudło... Halo, macie tutaj rowery? O, są, ale dlaczego dopiero na dwudziestej pierwszej pozycji?!
trochę oszukałam... Przecież byliśmy na plaży!
Długo zastanawialiśmy się, czy powinniśmy zaznaczyć również rubrykę "wędrówki i spacery", bo ofertę hike'ów sprawdziliśmy jeden jedyny raz, w dzień agonii po okrążaniu wyspy. Nie był to duży wyczyn (ten hike, nie że okrążanie wyspy), ale standardowo przepiękne widoki oraz po raz kolejny sprawdziło się prawo nieużywanych mięśni - bolą jak cholera nawet po minimalnym wysiłku. Czyli: po jedenastu godzinach jazdy na rowerze wszystko w porządku (poza ogólnym zmęczeniem materiału), po krótkim spacerze po nie za wysokich klifach tygodniowe zakwasy. No ładnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz