Powiedzieć, że nie mieszkamy na Cyprze w mieście to nic nie powiedzieć! Tsadę dziesięć lat temu według Wikipedii zamieszkiwało tysiąc osób, ale trochę nie wierzę, że aż tak dużo. Sklep jest jeden, tawerny dwie, kawiarnie też dwie, a na ulicy wszyscy się do nas uśmiechają i mówią "hello". Z balkonu widzimy morze (chociaż do niego musimy zjechać sześćset metrów i ba - zjechać to sama przyjemność, ale potem wraca się godzinę) i tam (na balkonie, nie nad morzem!) zaczynamy dzień śniadaniem i kubkiem herbaty. Z balkonu widzimy też kościół (ten jest dużo bliżej, poniekąd - niestety) - który nieregularnie, bo nie w każdą sobotę i niedzielę, ale na tyle często, że zauważyliśmy ten wzór, wzywa wiernych na mszę donośnym dzwonieniem. O 6:50 rano. Dzyń, dzyń, dzyń, dzyń...
 |
kalimera, dzień dobry! |
 |
to morze widziało już dużo dobrych śniadań, mało greckie, ale jedno z moich ulubionych połączeń: hummus + jajko + awokado |
 |
śniadanie kolarskie, jogurt, płatki, bakalie, owoce suszone |
 |
i wreszcie coś greckiego - dużo dużo sezamu, do tego feta i pomidory, tak można jeść! |
 |
kalinychta, dobranoc! |
 |
zaraz, jakie dobranoc?! Zachód jest już o 16:37 (skandal!). |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz