niedziela, 5 sierpnia 2018

[chmury] tatar z łososia i słuchawki Bose

Złożyło się jakoś tak przychylnie, że tym razem - po raz pierwszy w życiu - lecimy do Stanów biznesem. W związku z tym bardziej niż zwykle pilnuję, żeby telefon zawsze był naładowany (dokumentacja sama się nie zrobi!).

0. Warszawa - lotniskowy lounge Lotu
samolot startuje o 7.10, musimy wstać skoro świt, przezornie nie jemy więc
nic w domu (zapowiada się przecież dzień objadania w loungach
i samolotach) - po szybkiej odprawie i kontroli (przysługują nam krótsze
kolejki priorytetowe) wcinamy śniadanie numer jeden
menu śniadaniowe długie - wędliny, sery, ryby, warzywa, owoce, kiełbaski,
quiche, jak widać - dla mnie mogłoby się zaczynać i kończyć na naleśnikach
dodatkowo - duży wybór napojów, chociaż jak dla mnie ciut za wcześnie
trochę ładniejsze te łazienki od zwykłych lotniskowych...
1. Warszawa -> Frankfurt, Lufthansa
śniadanie numer dwa.
porcelanowe talerze i metalowe sztućce? pyszne jedzenie? (granola była
obłędna, naprawdę) - to tak się da w przestworzach?
1 1/2. Frankfurt, lotniskowy lounge Lufthansy
we Frankfurcie w lounge'u nic nie jemy [no dobra, po ciasteczku :-)]
wchodzimy bardziej po to, żeby zobaczyć jak wygląda. Ładnie, chociaż
nieporównywalnie większe niż w Warszawie. Na Okęciu - jest kameralnie,
ekskluzywnie, pusto. Tutaj - to prawdziwy środek ula! Frankfurt jest
w końcu gigantycznym lotniskiem i jednym z głównych punktów
przesiadkowych Europejczyków latających na inne kontynenty, nic
dziwnego że pasażerów podróżujących bardziej wygodnie jest też
więcej (a to tylko jedna z kilku poczekalni).
mode: dokumentacja, dział: śniadanie, sekcja: brytyjskie.
jedzenia było dużo, różnego, ale jak raz trzeba przyznać, że to na Okęciu
prezentowało się lepiej!
chociaż na Okęciu lodów nie było...
2. Frankfurt -> San Francisco, Lufthansa
nasze miejsca - tak, tak, dobrze widzicie 24 A i 24 C.
W samolocie były 24 (!) rzędy biznes klasy, po 6 osób w każdym
(2 + 2 + 2 vs 3 + 4 + 3 w economy), czyli tyle ile może zmieścić się
w niejednym śródeuropejskim samolocie!
widok na miejsca sąsiadów; za chwilę przyjdą - mimo że bilety droższe,
a miejsc wydaje się sporo, biznes klasa pusta nie lata (a nawet często
zdarza się overbooking)
jeszcze nie wystartowaliśmy, a już proponowano nam powitalnego
szampana; chwilowo zadowalamy się soczkiem i wodą;
w tle - monitory rozrywki pokładowej (z filmami, serialami, muzyką,
grami etc) i materace - co by się wygodniej spało (fotele rozkładają się
do poziomu, będziemy z tego korzystać) 
i wygłuszające słuchawki Bose!
przed startem dostajemy jeszcze menu - czekają nas
dwa posiłki, długi celebrowany obiad (przystawka,
danie główne, deser, po kilka opcji do wyboru) i potem
drugi obiad (w tę stronę zegar się zatrzymuje i ciągle
jest mniej więcej południe...) już na szybko
wystartowaliśmy! z herbatką i solonymi migdałami czekam na przystawkę
przystawka, doczekałam się; tatar z łososia na pokładzie samolotu, wow
krewetki na pokładzie samolotu, wow
śpię
kolejny obiad, już na szybko
3. San Francisco -> Seattle, United Airlines
rozpieszczeni poprzednimi lotami przed krótkim segmentem San Francisco
- Seattle nie jemy nic w hotelu (zresztą nie bardzo jest jak, samolot startuje
 o 6, czyli budzik dzwoni o 4, dopakowanie, Uber i na 5 na lotnisku).
Do lounge'a nas nie wpuszczają (?!?! bo wpuszczają tylko na lotach
międzynarodowych - ?!?! 90% samolotów z SFO lata do Stanów), a na
pokładzie dostaję jedno smutne ciasteczko (jedno; małe; nie za dobre),
co z tego że na szklanym talerzyku...
3 1/2. Seattle, lotniskowy lounge United Airlines
ostatni odcinek; Seattle - dom (przez Toronto), znowu startujemy z samego
rana (kiedy ja się wyśpię? ja chcę spać! :/), znowu rezygnujemy ze
śniadania w apartamencie (bo też i nie mamy z czego go zrobić),
 do lounge'a nas wpuszczają i jogurt z owocami wchodzi przed wylotem
4. Seattle -> Toronto, Air Canada
lot relatywnie krótki (4 godziny), nie za duży samolot, fotele wygodne, ale
w miarę "normalne" (2 + 2 vs 3 + 3), śniadanie, drzemka, film 
4 1/2. Toronto, lotniskowy Maple Leaf Lounge Air Canady
postój w Toronto trwa 4 godziny - za mało, żeby wyjść na miasto,
wystarczająco, żeby zjeść obiad na lotnisku. Szczególnie, że był to ten
fragment lotu, na który nastawialiśmy się najbardziej po tym, jak
Piotrek wyczytał, że Toronto Maple Leaf Lounge dostał nagrodę za
najsmaczniejszą restaurację poczekalnianą na świecie!
przystawka N. - tatar rybny
przystawka P. - grillowana ośmiornica
danie główne P. - blanszowany kalafior, mięso
deser - wegatariańskie brownie z lodami pistacjowymi
tak czekać na następny lot to ja rozumiem
[ja też - przyp. Ciasteczkowy Potwór]
5. Toronto -> Warszawa, Air Canada
wygodnie
formalności przed lotem: co ja będę chciała na śniadanie?
i na kolację?
na kolację wybrałam wędzoną kaczkę
a na śniadanie owoce, musli, jogurt, croissanta i bułeczkę. O.
W Warszawie lądujemy kilka minut po w pół do dziewiątej - akurat, żeby zdążyć na rozsądną godzinę do pracy! I - na czwarte śniadanie i trzeci obiad w tym długim dniu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz