wtorek, 28 sierpnia 2018

[Pruszków] ile kilometrów można przejechać w godzinę?

Mówimy oczywiście o rowerze (no bo o czym? #itsAllAboutTheBike). Odpowiedź brzmi: to zależy. Od ukształtowania terenu, od wiatru, od towarzystwa. Bywa, że 8 jest problematyczne, bywa że 50 to żadne wyzwanie. Potrzeba obiektywnych warunków - takich jak na torze kolarskim (chociaż tutaj też można trochę manipulować gęstością powietrza - gdy jest ciepło lub welodrom położony jest wysoko nad poziomem morza, o dobry wynik łatwiej). Rekord świata (od 2015) wynosi 54.526 km i należy do Brytyjczyka Bradleya Wigginsa. Rekord Polski - 49.470 km, Wojtek Ziółkowski, 2017. To ten drugi (rekord, nie rekordzista) został zaatakowany 20 sierpnia na torze w Pruszkowie przez Piotrka Klina. Musieliśmy to zobaczyć!
tor w Pruszkowie. Jesteśmy tu po raz pierwszy (gwoli ścisłości na
żadnym innym też nigdy nie byliśmy, nasz kontakt z tą gałęzią kolarstwa
ograniczał się do tej pory do oglądania transmisji w telewizji, ale zawsze -
z wypiekami na twarzy)
pożyczone z profilu eurower, fot. Michał Szypliński
Piotrek Klin - sprawca tego całego zamieszania. Kim jest? Wiedzę czerpię
głównie z tego źródła co zdjęcia - artykuł na eurower.pl do poczytania tu.
  W skrócie: amatorem, wykładowcą aerodynamiki na University of
Coventry (UK), mistrzem Polski, wicemistrzem świata mastersów.
pożyczone z profilu eurower, fot. Michał Szypliński,
uczciwie - Piotr nie ma dużego doświadczenia torowego, ma za to pełne
zaplecze teoretyczne - każda część garderoby i roweru, kask są optymalne.
Kokpit również - jego projektu. Ponieważ od jakiegoś czas temu UCI
pozwala bić rekordy tylko na takich rowerach, których wszystkie części
są dostępne w publicznej sprzedaży, tę można kupić w zaprzyjaźnionym
sklepie rowerowym, tutaj. Od razu zdementuję: cena jest kosmiczna
i zaporowa, po to, by sklep nie musiał dodrukowywać nowego
egzemplarza i tej ceny ten kokpit warty nie jest - ani materiałowo, ani
przeciętny (i nawet nieprzeciętny) zjadacz kilometrów niekoniecznie
miałby z takiej kierownicy pożytek.
Piotrek nie zostawił niczego przypadkowi - żeby trafić w jak najlepsze
warunki zainstalował na torze w Pruszkowie mini stację meteorologiczną,
mierzącą temperaturę, wilgotność, ciśnienie - celem wyznaczenia terminu
z jak najbardziej sprzyjającą gęstością powietrza.
ostatnie chwile przed startem! 3... 2... 1... GO
pożyczone z profilu eurower, fot. Michał Szypliński,
kluczowe jest jechanie minimalnie powyżej czarnej linii; poniżej nie wolno,
im wyżej (a na wirażach wynosi aż miło), tym więcej metrów
straconych (nie liczy się ile metrów de facto zostało przejechanych, ale
ile okrążeń toru; jedno to 250 metrów)
jak to było w tym wpisie o bikepolo? Te odcienie szarości to efekt
artystyczny, a nie próba zatuszowania rozmytego zdjęcia...
no cóż, nie moja wina, że Piotrek poruszał się tak szybko, a ja nie wzięłam
aparatu
znaczy, z tym aparatem to może jest faktycznie moja wina...
46.706 km - tyle się udało, tym razem trochę za mało
pożyczone z profilu eurower, fot. Michał Szypliński,
ból po zejściu z roweru
pożyczone z profilu eurower, fot. Michał Szypliński,
czy będzie kolejna próba? Jestem pewna - Piotrkowi brakowało trochę
torowego doświadczenia i po 30-40 minutach było wiadomo, że dzisiaj
się nie uda, ponoć wtedy - mimo dojechania do końca - zaczął analizować,
co i jak poprawić na następny raz. Trzymam kciuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz