Zawodowi kolarze robią sobie raz w roku przerwę od roweru (tak jak inni zawodowi sportowcy robią czasem przerwę od trenowanej dyscypliny), żeby dać odpocząć nogom i przede wszystkim głowie (!), nabrać świeżości, sił i głodu pedałowania. Ja też chcę być pro (a poza tym - Termiczne Nieporozumienie - pamiętacie?), więc w październiku szosy nie ma w grafiku prawie wcale - było mtb, są pojedyncze krótkie wycieczki szosowe, będzie tor, ale nie jest to zdecydowanie intensywność i objętość wakacyjna. Żeby zostać w formie, trzeba się jednak ruszać, stąd ten nagły zryw w kierunku chodzenia po górach i zbierania pieczątek. Kłodzką Górę (reprezentanta Gór Bardzich) zdobywamy po pracy - do punktu startu mamy autem pół godziny, potem trochę wysiłku, trochę podziwiania widoków i mile łaskoczące w brzuszku szybcy jesteście usłyszane od innych piechurów, mijanych dwukrotnie - wyprzedzamy ich na podejściu, a potem spotykamy znów na zejściu.
 |
chyba warto się wspinać po taki widok? |
 |
albo taki? |
 |
na górę |
 |
na górze |
 |
na górze na dole |
 |
na dole na dole |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz