czwartek, 7 października 2021

[Stronie Śląskie] między callem a Kowadłem

311 kilometrów przejechanych z Warszawy do Poznania nie mogło się ot tak zmarnować. Skoro już wyrwaliśmy się ze stolicy, to może to wykorzystać i zostać na trochę gdzieś w szeroko rozumianej okolicy? Gdzieś, dokąd i tak jechałoby się na zachód? Wybrana miejscówka - Stronie Śląskie w Kotlinie Kłodzkiej - chyba nie jest pod tym kątem idealna, bo wspólna trasa z domu kończy się na Łodzi. No ale z W do P i do W i do SŚ i do W byłoby zdecydowanie dalej niż z W do P, dalej do SŚ i wreszcie z powrotem do W.

Stronie Śląskie okazują się idealną bazą wypadową - blisko do atrakcji (kopalnia uranu, jaskinia Niedźwiedzia), blisko do Czech (smažený sýr, ahoj! do tego wyasfaltowana każda dróżka), blisko do singli (do bardzo dużej sieci singli - może coś między nami a kolarstwem terenowym zaiskrzy, nie zaprzeczam, nie potwierdzam), blisko do wielu miejsc z dobrym jedzeniem (od groma łowisk pstrągów, słynne jagodowe racuchy w schronisku pod Jagodną), blisko do wielu dobrych pieszych szlaków górskich (trzynaście szczytów z Korony Gór Polski w zasięgu dwugodzinnej jazdy samochodem, a większość dużo bliżej). I my tu tylko na trzy tygodnie?!?!?

Kowadło to najwyższy szczyt Gór Złotych, do jego podnóża mamy kwadrans
autem, co czyni wycieczkę na szczyt idealnej długości - w sam raz na lunchową
przerwę w pracy (trochę nadłożyliśmy drogi, bo zgubiliśmy szlak, ale
trzymając dziarskie tempo całość - od parkingu, razem ze zdjęciami i przerwą
na banana i ciasteczko - zajęła nam półtorej godziny) (chociaż trzeba było
zrezygnować z lunchu i zadowolić się bananem i ciasteczkami)
w góry chodzimy w dni, w które jest za chłodno, żeby pojechać komfortowo
na rower, ale przy takim słońcu i szybkim tempie, to nawet
w jednocyfrową temperaturę starcza tylko bluzka
termiczna (chociaż tutaj akurat Piotrek ma jeszcze drugą warstwę,
ale i ją zaraz zdejmie)
i obowiązkowo czapka i rękawiczki dla Zmarźlucha
zdjęcie z naszej trasy na dziko - szlak zgubiliśmy dość szybko,
ale dzięki temu poszliśmy przypadkiem trochę bardziej widokową
trasą - ta firmowa idzie tylko przez las i nie ma prześwitów
na ostatnie kilkaset metrów wracamy na szlak
już prawie prawie szczyt
szczyt! Pieczątka, zdjęcia z tabliczką, nawrotka - i do domu, na spotkania...
Kowadło, 988 m npm
tu powinniśmy byli odbić pod górę, ale nie zauważyliśmy oznakowania szlaku.
Zdarza się najlepszym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz