poniedziałek, 20 stycznia 2025

[Adelajda] coś się kończy, coś zaczyna

Australijski roadtrip kończymy w Adelajdzie po 3200 kilometrach podróży autem wzdłuż oceanu. Za nami mnóstwo pięknych widoków, kilkadziesiąt wygłaskanych kangurów, po trzy zjedzone paje, noclegi w różnych miejscach, maksymalnie po dwie noce w tym samym łóżku, stopy z odciskami od wielokilometrowych spacerów, puste buteleczki po kremie z filtrem SPF50. O wielu z tych dni na blogu już było, teraz zbiorczo wrzucam trochę pozostałych ciekawostek i zdjęć, które nie pasowały wcześniej.

kiedy droga wygląda tak, w lusterka patrzy się nie tylko z obowiązku,
ale z przyjemności
kiedy stół śniadaniowy wygląda tak, dzień najchętniej zaczęłoby się
od dwóch śniadań
paje ze wszystkim, klasycznie z wołowiną
perspektywa pasażera
perspektywa kierowcy
perspektywa pasażera i kierowcy robiących przerwę na kolację
perspektywa kierowcy i pasażera robiących przerwę na patrzenia na
drzewo
ta sama przerwa, inne drzewo
przed samą Adelajdą znajduje się dość nieoczywiste niemieckie miasteczko
- Hahndorf. Mnóstwo knajp, w których królują sznycle i hot dogi 
z bratwurstem. Tutaj jedna z nich z dość niefortunnym logiem...
Uważnie sprawdzaliśmy, czy data z szyldu to 1839 czy nie jednak 1939...
a do tego niemieckie piwa i precle

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz