Oczywiście część tych zdjęć trafia do bardziej publicznego internetu niżli ten blog. Po wielu wrzutkach kumpel stracił wreszcie cierpliwość do mojego / naszego niewykorzystywania potencjału miejsca, w którym jesteśmy i podesłał mi alternatywną wersję fotki. Podoba mi się bardziej, chociaż zastanawiam się, na ile można powiedzieć, że to cały czas to samo zdjęcie.
 |
przed |
 |
po, suwaczki: @cezex |
A żeby nie było, że nowy post, a nie ma żadnych nowych zdjęć czy informacji, i w ogóle nuda, i co to ma być, nie takiego bloga polubiliśmy, to wrzucam dodatkowo kilka widoczków z kolejnego zjazdu z płaskowyżu (bo w międzyczasie od ostatniego posta zdążyliśmy się pojawić tam raz jeszcze).
No i że ostatnia wycieczka zaczynająca się od płaskowyżu odhaczyła nam dwie spore drogi, to tym samym, wreszcie, chyba naprawdę możemy powiedzieć, że Maderę mamy zjeżdżoną wzdłuż, wszerz i dokoła. I chwilowo następuje przerwa od rowerów (chociaż póki co tylko w życiu, na blogu posty rowerowe pewnie jeszcze mam do nadrobienia).
 |
7 tygodni 44022 metry przewyższenia hektolitry potu |